Białodunajecka "droga śmierci"
Treść
Starsze osoby nie doczekają na karetkę. Podczas pożaru dwie osoby spłonęły, bo mocno nachylonej żwirowej nawierzchni nie mogła pokonać swoimi pojazdami straż pożarna. Zdesperowani mieszkańcy osiedla Do Małych chcą, żeby białodunajecka gmina w końcu zainwestowała w ich "drogę śmierci". Z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemów dojazdowych zwrócili się do radnych podczas ostatniej sesji gminy Biały Dunajec. Radni podkreślali, że o tej drodze mówi się już kolejny rok. Mieszkańcy także przypomnieli, że z prośbą o pomoc przychodzili wielokrotnie do wójta, a odpowiednie pisma składali już na wielu sesjach rady. - Kilka lat temu wielu z nas nieodpłatnie przekazało swoją własność pod wydzieloną drogę gminną. Problem polega na tym, że droga przez osiedle Do Małych nie ma do dziś połączenia z asfaltową drogą powiatową. Przegradza je działka jednej z mieszkanek Gliczarowa Dolnego, dziś pani radnej. Głosowaliśmy na nią w ostatnich wyborach, licząc, że pomoże nam i będzie bardziej przychylna naszym sprawom - tłumaczą mieszkańcy pechowego osiedla. Ostatnio, żeby ominąć działkę radnej Stanisławy Cudzich, zaczęli szukać innych dróg dojazdowych. Jednak przeszkodą w wydzieleniu alternatywnej trasy przejazdu okazały się nieuregulowane sprawy własnościowe w przypadku wielu działek. - Wracamy więc znów do punktu wyjścia, jakim jest najkrótsze połączenie z Gliczarowem Dolnym po działce pani radnej. W swoim dzieciństwie była także mieszkańcem naszego osiedla, do dzisiaj zresztą mieszka tu jej mama z bratem. Przy tej drodze znajdują się również posesje jej i jej rodziny - wyliczali podczas sesji mieszkańcy osiedla Do Małych. Przypomnieli, że obecnie żwirowa nawierzchnia drogi dojazdowej jest mocno wypłukana przez deszcze. - Nasz wysiłek inwestycyjny zmienia się w błoto. Prawo jest takie, że nie można utwardzać drogi na prywatnych działkach, tam, gdzie nie stanowi ona własności publicznej. "U Małych" mieszka kilka osób starszych, które mogą potrzebować dojazdu karetki, a do nas już ona nie dojedzie. Niedawno spłonęły u nas żywcem dwie osoby - ten tragiczny pożar stoi nam do dzisiaj przed oczyma. Przecież wtedy nie mogły do nas dojechać wozy strażackie. Czy to na nikim nie robi wrażenia? - pytali w kolejnym piśmie, które odczytali wójtowi podczas sesji. Podkreślali, że liczą na przekonanie radnej Stanisławy Cudzich do tego, aby niedrogo sprzedała gminie działkę pod drogę, a wtedy gmina będzie mogła wykonać asfaltową drogę dostępną dla wszystkich. Obecna na sesji radna wykazała jednak mało prospołecznych nastawień. - Taka droga, jaka jest, mnie wystarcza. A jak gmina chce ode mnie kupić działkę, to niech płaci za ziemię rzetelnie, jak na rynku - skwitowała wystąpienie mieszkańców Stanisława Cudzich, dodając, że brać darmo to każdy by chciał. Oburzyło ją też przypisywanie śmierci dwóch osób jej postawie. - Ja nikomu nie broniłam odśnieżać tej drogi - podsumowała. Mieszkańcy przypomnieli, że na wydzielenie drogi wielu zrzekło się darmo części swych działek. Część popierających ich stanowisko radnych przypomniała, że o konieczności poprawy feralnej drogi dyskutuje się już od sześciu lat. - Żwir nam spływa z tej drogi. Jest duża stromizna. Zimą tam śmierć zagląda w oczy. Strach zjechać do drogi powiatowej, bo nie ma się gdzie praktycznie zatrzymać. Może niech gmina zrobi jakąś serpentynę albo da płyty betonowe, żeby nie wybierało żwiru - radzili mieszkańcy proszący o pomoc. Radny Marek Sosiński postulował, by na wizji drogowej stawili się wraz z radnymi inżynierowie, specjaliści od drogownictwa. - Na miejscu rozpoznamy, co można z tą drogą zrobić. Wójt Białego Dunajca Andrzej Nowak przyznaje, że gmina ma ograniczone środki budżetowe na inwestycje drogowe. - Ciekawe, czy jak zaproponujemy wydanie 200 tys. zł na remont drogi do czterech domów, to radni zagłosują za? - ironizował jeden z radnych. Mieszkańców małego osiedla oburzyło takie postawienie sprawy. - Domów teraz u nas stoi sześć. Było siedem, ale jeden się spalił. Jak jutro zapali się kolejny, to straż też nie dojedzie! - wołali licznie przybyli na białodunajecką sesję. Radni zgodzili się, żeby wniosek o budowę drogi zgłosić do przyszłorocznego budżetu gminy, a na miejscu przeprowadzić wizję lokalną z udziałem odpowiednich komisji, pani sołtys i mieszkańców. (RAV) "Dziennik Polski" 2007-10-10
Autor: wa