Białoruska gazeta porównała Kartę Polaka do volkslisty
Treść
W ocenie tygodnika "Siem Dniej", posiadanie Karty Polaka oznacza "podwójną lojalność". Gazeta porównała ją do dowodów, jakie wprowadzali Niemcy dla volksdeutschów.
Porównaniem posiadaczy Karty Polaka do volksdeutschów zaszokował w ostatnim numerze białoruski tygodnik "Siem Dniej". Według gazety, Karta Polaka nie jest bynajmniej przejawem troski o mniejszość polską w sąsiednich krajach, ale oznaką "urojonych bólów" Polski, związanych z "utraconymi na wschodzie terytoriami".
"Kresy Wschodnie stały się idée fixe polskiej polityki. Polscy politycy i działacze społeczni aktywnie rozwijają własny model imperializmu. Rzeczpospolita od morza do morza - od Bałtyckiego do Czarnego - oto model wielkiego polskiego imperium. A dla jego urzeczywistnienia przydadzą się i Zabużanie, którzy podlegają odpowiedniej rejestracji i kontroli" - napisał tygodnik.
- Zestawianie Karty Polaka z jakimkolwiek elementem dotyczącym historii III Rzeszy i Niemiec jest wysoce niestosowne i nigdy nie powinno mieć miejsca - ocenił poseł Zbigniew Girzyński (PiS), członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Jak zauważył, Polacy są zobowiązani troszczyć się o swych rodaków przebywających poza granicami kraju, a zwłaszcza o tych na Wschodzie. - Oni zostali tam pozbawieni opieki państwa polskiego i przez wiele lat, w czasie kiedy nie panowały systemy demokratyczne w tych krajach, nie mogli liczyć na jakąkolwiek pomoc. Stąd cała idea powstania Karty Polaka. Ci, którzy tego nie rozumieją, zwyczajnie nie pojmują zasad, na jakich powinno funkcjonować nowoczesne, demokratyczne państwo w XXI wieku - dodał.
Girzyński nie ma wątpliwości, że tego typu publikacje są próbą budowania na fundamencie antypolonizmu nastrojów nacjonalistycznych we własnym państwie i szukaniem sobie wroga. To działanie charakterystyczne dla systemów, które potrafią funkcjonować tylko wówczas, gdy z kimś walczą. - Trudno Białorusi, ale nie tylko, walczyć z Rosją, bo jest to potężny przeciwnik. Najlepiej więc podsycać antypolonizm, bo to niczym specjalnym - w relacjach ekonomicznych z nami - nie grozi, a efekt psychologiczny - stwarzanie zagrożenia i jednoczenie się w obliczu wspólnego wroga - zostaje osiągnięty - stwierdził.
Podobnie publikację ocenił poseł Stanisław Żelichowski (PSL) z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. - W Karcie Polaka nie ma nic, co by mogło komukolwiek zagrozić. Jest to pewna szansa dla tych, którzy czują się Polakami i przez wiele lat nie z własnej winy byli obywatelami niższej kategorii. Teraz staramy się powoli im to jakoś wynagrodzić, ale to w nikogo nie uderza - podkreślił. W ocenie Żelichowskiego, fakt zamieszczania tego typu treści świadczy jedynie o tym, iż władza najwyraźniej obawia się własnego społeczeństwa i próbuje atakować, by uprzedzić ewentualne przejawy niezadowolenia społecznego. - Żyjemy w XXI wieku. Dziś nie da się zakneblować ludziom ust. Jest internet, są media, tego typu działania są z góry skazane na przegraną - dodał. Poseł wyraził jednak nadzieję, że polska dyplomacja stanie na wysokości zadania i wytłumaczy wszelkie niuanse dotyczące Karty Polaka.
Wczoraj resort spraw zagranicznych nie zdołał jednak przesłać stanowiska ministra Radosława Sikorskiego w tej sprawie.
Karta Polaka jest dokumentem potwierdzającym przynależność do Narodu Polskiego. Jej otrzymanie nie oznacza jednak przyznania obywatelstwa polskiego, przyznania prawa do osiedlania się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej ani prawa do przekraczania bez wizy granic Rzeczypospolitej Polskiej. Posiadacz Karty Polaka może m.in. bez opłat otrzymać wizę pobytową długoterminową uprawniającą do wielokrotnego przekraczania granicy Polski, podejmować na terenie naszego kraju legalną pracę bez konieczności zezwolenia na pracę, prowadzić w Polsce działalność gospodarczą na takich samych zasadach jak obywatele polscy, korzystać w Polsce z bezpłatnego systemu oświaty, korzystać (w sytuacjach nagłych) z bezpłatnej polskiej opieki zdrowotnej na takich samych zasadach jak obywatele polscy, za darmo zwiedzać muzea państwowe w Polsce, w pierwszej kolejności ubiegać się o środki finansowe z budżetu państwa polskiego lub z budżetu samorządów gmin w Polsce przeznaczone na wspieranie Polaków za granicą.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2009-12-30
Autor: wa