Brak lokali i mniejsza pomoc najbiedniejszym
Treść
Największą bolączką zakopiańskich organizacji pozarządowych są marne warunki lokalowe. Z tej przyczyny tak Polski Czerwony Krzyż, jak i zakopiański oddział Związku Emerytów i Rencistów odmówiły przyjmowania paczek żywnościowych z Banku Żywności z Krakowa. Tym samym poważnie ograniczono wsparcie, jakim mogły być dary dla najbardziej potrzebujących. O koszmarnych warunkach, jakie panują w budynku dawnej szkoły muzycznej przy ul. Grunwaldzkiej, która jest obecnie siedzibą kilku organizacji społecznych, piszemy od kilku lat. Informowaliśmy o zagrzybieniu, złych warunkach technicznych - jeszcze za władz poprzedniej kadencji. Skutek licznych apeli, jakie stosowało m.in. mieszczące się tam PCK, był żaden. - Doszło do tego, że od roku nie realizują jednego ze swych statutowych zadań, jakim było organizowanie pomocy żywnościowej - przypomniała podczas posiedzenia Komisji Rodziny i Spraw Społecznych pełnomocnik ds. zdrowia na terenie gminy Zakopane Alicja Szarek. - Nie mają gdzie składować żywności z Banku Żywności w Krakowie. Tracą tym samym także aktywne osoby, które chciały pracować dla PCK. Taką samą odmowę przyjmowania wymiernej pomocy dla najbiedniejszych wystosuje do krakowskiego banku także Związek Emerytów i Rencistów w Zakopanem, którego przedstawiciele spotkali się z radnymi. - Nasza skromna siedziba przy ul. Jagiellońskiej 40, którą dzielimy ze Światowym Związkiem Armii Krajowej, nie nadaje się na magazyn. Od czterech lat organizujemy powiatowy Dzień Seniora, na który przybywa coraz więcej osób. Liczba uczestników stale rośnie, natomiast roczna składka, jaką pobieramy od naszych członków, to 18 zł i nie możemy pobierać wyższych kwot - podkreślają emeryci. W swojej siedzibie spotykają się dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki między godz. 10 a 12. W Zakopanem zrzeszonych jest 400 osób, a składki płaci regularnie 200. Już teraz borykają się z opłatami za czynsz. - Bank Żywności w Krakowie zwrócił się do nas z wnioskiem o współpracę, ale cały problem w braku odpowiedniego pomieszczenia na przechowywanie darów żywnościowych. Już wielokrotnie pytaliśmy o lokal w mieście i w starostwie, ale bez skutku - dodają emeryci. Bank Żywności może bezpłatnie przekazywać środki żywnościowe dla najbiedniejszych, których pod Giewontem wcale nie brakuje. Nie ma też problemu z pomocą wolontariuszy: chętnych do niesienia pomocy i pracy z najuboższymi jest coraz wiecej. - Ale każdy metr kwadratowy w Zakopanem liczony jest na wagę złota. Nikt nam za darmo nie ustąpi nawet paru metrów piwnicy, gdzie można by przetrzymywać żywność przed rozdziałem. Przydałoby się też jakieś pomieszczenie w rodzaju świetlicy, gdzie starsze osoby mogłyby się spotykać towarzysko. Zbliżają się np. andrzejki, a my nie mamy gdzie zorganizować zabawy. A nie stać nas na wizytę w lokalach zakopiańskich - sumują przedstawiciele Związku Emerytów i Rencistów. Ich problem z siedzibą dotyczy większości organizacji społecznych pod Giewontem. - W Zakopanem działa bardzo dużo klubów sportowych, stowarzyszeń kulturalnych, a na polu pomocy społecznej aktywnych jest 12 organizacji. Praktycznie każda z nich ma kłopoty z siedzibą - stwierdza Alicja Szarek. Obecny na posiedzeniu sekretarz Urzędu Miasta Zakopanego, senator Franciszek Bachleda Księdzularz przypomniał, że sprawa kilku pomieszczeń, jakimi ma dysponować miasto właśnie z myślą o tego typu organizacjach, jest na bardzo zaawansowanym etapie. - Ale nie chcę tu rozmawiać "o Niderlandach". Powinniśmy udać się z wizją lokalną i wspólnie z przedstawicielami organizacji ustalić, kto może skorzystać z poszczególnych pomieszczeń i które będą się nadawać do danej działalności. Chcemy uniknąć zarzutu uznaniowości, że komuś oddaliśmy, a inny potrzebował bardziej. Radni dopytywali się, o jaki obiekt chodzi. Okazało się, że o budynek "Juhasa" na Gładkiem. (RAV) "Dziennik Polski" 2007-11-26
Autor: wa