Dezinformacja prowadzi do awantur
Treść
Tłumaczenie władz gminy Kościelisko Przyczyną awantury i zamieszania wokół studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kościelisko jest przede wszystkim brak dokładnej informacji - twierdzą władze gminy. Wójt przyznaje, że wiele w tym jego winy, chce naprawić błędy, składając szczegółowe wyjaśnienia. Czy uda mu się przekonać mieszkańców Dzianisza wchodzących w skład komitetu protestacyjnego? Nie wiadomo. Wielu z nich wciąż deklaruje brak zaufania do wójta i rady. W poniedziałek po południu radni i wójt Kościeliska zaprosili na spotkanie media. Zdecydowali się na przedstawienie swojego stanowiska i zdementowanie fałszywych, według nich, informacji w sprawie spornego studium. Studium nie może być tajemnicą "Nieprawdą jest, że projekt studium był przygotowywany w tajemnicy przed lokalną społecznością" - tłumaczą Bohdan Pitoń, wójt gminy i Barbara Zastawniak, główny projektant studium w przygotowanej informacji. Prace nad projektem rozpoczęły się w 2005 r. na podstawie uchwały rady gminy. - O przystąpieniu do prac zawiadamiano w ogłoszeniach prasowych i w formie obwieszczeń - dodaje wójt. Zgodnie z procedurami przewidzianymi przez Ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym w chwili, gdy projekt uzyskał wszystkie wymagane prawem uzgodnienia i opinie, został wyłożony do publicznego wglądu. Stało się to w grudniu 2006 r., a mieszkańcy, jak twierdzą urzędnicy, powiadomieni o tym zostali w ogłoszeniach prasowych i obwieszczeniach. To właśnie teraz jest ten moment, kiedy każdy może zakwestionować rozwiązania zawarte w projekcie. Wszystkie uwzględnione uwagi powodują wniesienie korekt. Dopiero wówczas rada gminy może głosować nad jego przyjęciem, ale ma prawo nie zgadzać się z propozycją wójta i projektanta oraz zarządzić kolejne korekty studium. - Nie ma też potrzeby odrzucania całego studium z powodu kwestionowania jednego fragmentu - twierdzi wójt. - Poza tym trzeba wyjaśnić, że nie możemy potajemnie uchwalić studium, bo w takiej sytuacji uchyliłby je wojewoda. Radni po właściwej stronie - Radni nie uczestniczą w opracowywaniu studium, do tej pory rada o niczym nie zdecydowała - tłumaczy Władysław Długosz, przewodniczący rady gminy. - Protest mieszkańców uważamy za uzasadniony. Deklarujemy odrzucenie spornych dróg. Jeżeli będą wykreślone, radni będą mogli studium przegłosować. "Aby zakończyć kryzys w naszej gminie, podjęliśmy uchwałę o zaprzestaniu pracy nad nowym Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Kościelisko, chociaż nowe opracowanie miało zapewnić poprawienie braków i błędów poprzedniego studium oraz zapewnić rozwój gminy na najbliższe kilkanaście lat. Jako radni wnioskujemy o zorganizowanie w każdej miejscowości spotkań w sprawie problemów i planów działania gminy na najbliższe lata" - napisali radni w swoim oświadczeniu. - Niektórzy się obawiają rozbiórki nielegalnie postawionych budynków. Oświadczamy, że tym nie będziemy się zajmować - twierdzi Piotr Kopeć, wiceprzewodniczący rady. - Nowe studium daje szansę poprawienia błędów, także legalizacji istniejących już domów. Nieuchwalenie studium szkodzi niektórym mieszkańcom. Sporna droga "Nieprawdą jest, że w studium projektowano jakiekolwiek autostrady przebiegające przez gminę (...), że w studium projektowano nowa drogę przelotową, tj. trzecią drogę prowadzącą z Nowego Targu przez Dzianisz (...)" - czytamy w oświadczeniu projektanta i wójta. Powodem planowania nowej drogi jest przewidywane przeładowanie istniejącej drogi wojewódzkiej przecinającej wieś Witów. Zagrożenia z tym związane skłoniły projektantów do szukania innych możliwości. "W wyniku analizy stwierdzono, że nie ma innych możliwości niż przeprowadzenie nowej trasy przez zachodnią część terenów wsi Dzianisz. (...) Proponowany odcinek drogi miałby jedną jezdnię o szerokości 7 m. Szerokość pasa terenu rezerwowanego pod jej przebieg wynosiłaby 30 m. Jeśli propozycja ta spotka się z krytyką mieszkańców Dzianisza, przy rozpatrywaniu uwag powróci się do analizy innych wariantów jej przebiegu" - deklaruje wójt Bohdan Pitoń i Barbara Zastawniak. Sęk w tym, że mieszkańcy nie chcą żadnej drogi. Denerwują się, że przetnie im przejazd do pól, zabierze działki, na których mogliby się budować w przyszłości, wreszcie spowoduje, że ze spokojnej wsi zrobi się miejscowość "przelotowa". Komitet protestacyjny zapowiada nieustępliwość w swoim działaniu. (ECZ), "Dziennik Polski" 2007-01-24
Autor: ea