Góral, Węgier - dwa bratanki
Treść
Pół wieku temu oddawano krew, szykowano broń Uzbrojone patrole zajmują "Dafne" i oddają mieszkania najbardziej potrzebującym. Samorzutnie powstają Komitety Rewolucyjne i Rady Chłopskie. Do Nowego Targu i Zakopanego wciąż przyjeżdżają studenci. Gdy po polskim Październiku do walki o wolny kraj zrywają się Węgrzy - górale zbierają broń i chcą iść z pomocą walczącym braciom w Budapeszcie. Góralska pomoc dla walczącego Budapesztu i polski Październik '56 pod Tatrami - to temat wtorkowych posiadów w zakopiańskiej siedzibie Związku Podhalan. Wraz z prelegentem, profesorem Rudolfem Klimkiem, który przedstawił rozwój rewolucyjnej sytuacji, wspomnieniami sprzed pół wieku dzielili się m.in. Józef Krzeptowski-Jasinek i Stanisław Liszka. - Ci, którzy przed pięćdziesięciu laty uczestniczyli w rewolucyjnym zrywie, "październikowcy", są zapominani. Rewolucja trwała kilka dni i na chwilę pozwoliła poczuć się nam jak we własnym kraju. Wojsko w Warszawie aresztowało radzieckich agentów, wszędzie tworzyły się komitety rewolucyjne, przez dwa tygodnie wszyscy byli jednomyślni: mamy sami się rządzić w swoim kraju, kołchozy mają być zlikwidowane, mają wrócić lekcje religii, Rosjanie mają wrócić do siebie - przypomniał prof. Rudolf Klimek. Podkreślił, że wszystko działo się spontanicznie. W Zakopanem uzbrojony patrol Władysława Niedziałka odbierał, mieszkania w "Dafne" i oddawał je na własność biednym. - Na sali gdzie siedzimy był magazyn broni. Stale dyżurowało tu 5-6 uzbrojonych ludzi. Tę broń chciano następnie przerzucić dla walczących w Budapeszcie Węgrów - dodał profesor Klimek. Stanisław Liszka, założyciel Rady Chłopskiej w Chochołowie przypomniał, że z 14-osobowej rady, która przejęła władzę w regionie, do dziś pozostały przy życiu tylko cztery osoby. - Wtedy nikt się już nie bał. Czuliśmy się u siebie, nasza delegacja pojechała do Nowego Targu, podporządkowała się nam też miejscowa milicja. Do nas przyjeżdżali studenci z Krakowa - wspominał Stanisław Liszka. Józef Krzeptowski-Jasinek, przewodniczący komitetu rewolucyjnego w Kościelisku, przypomniał, że reprezentanci 24 polan postanowili walczyć z korupcją i wybrać swojego reprezentanta. - Zryw był niesamowity. Na wójta wybraliśmy Różaka z Podczerwonego. On był przedwojennym posłem, dwaj jego synowie zginęli w Oświęcimiu. Czysty reakcjonista - zaznacza Józef Krzeptowski-Jasinek. - Niestety Gomułka zdradził po tygodniu Październik. Przyjechał w listopadzie do Zakopanego. Nas milicja zebrała i wywiozła do "Pana Tadeusza". Tam przyszedł do nas Gomułka i straszył wydarzeniami węgierskimi. Pytał, czy wiemy, co się dzieje w Budapeszcie. Potem wszystkich "październikowców" zwalniał z pracy - stwierdza prof. Rudolf Klimek. Wielkim szokiem dla uczestników zakopiańskich wydarzeń Października 1956 r. była jedna z ostatnich publikacji Instytutu Pamięci Narodowej, z której wynikało, że Władysław Niedziałek był pozyskany przez służby SB. - Jako TW działał właśnie w latach 1950-57, a ja nawet miałem wystąpić z wnioskiem, żeby mu ufundować tablicę pamiątkową w Zakopanem - nie ukrywał zdziwienia Józef Krzeptowski Jasinek. Prof. Rudolf Klimek apelował, by nie patrzeć na to, kto kim był i kto skąd przyszedł. - Niedziałek to tragiczna postać. Ale wtedy jedność była tak duża, że nie patrzyliśmy, kto jest ubekiem czy milicjantem. Wszyscy byli razem, nie oceniało się ich przeszłości. Liczyło się, co robią dla Października - stwierdził. Dodał, że Władysław Niedziałek zabrał ze sobą do grobu wiedzę na temat przyczyn włączenia się w wydarzenia październikowe. - Niewykluczone, że chciał w ten sposób zrehabilitować się po tym, jak w wyniku jego donosu na Żywiecczyźnie zabito byłych żołnierzy Armii Krajowej - skwitowali uczestnicy posiadów. Na zakończenie przypomniano sylwetki Węgrów, którzy znaleźli pod Tatrami schronienie po budapeszteńskiej rewolucji. - Laszlo Ferenc na Chotarzu pobudował dom, ożenił się z artystką i robił zabawki dla "Cepelii". Drugi z Węgrów po roku ukrywania się, uciekł gdzieś dalej. Węgrzy osiedlili się też na ulicach Bogdańskiego i Strążyskiej - podsumowano dyskusję. (RAV), "Dziennik Polski" 2006-10-26
Autor: ea