Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inspekcja przepłoszyła busiarzy?

Treść

Nie tylko jesienny atak zimy sprawia, że na trasy wyjeżdża mniej kierowców, a komunikacja od czasu do czasu szwankuje. Nieciekawa przygoda spotkała jedną z naszych Czytelniczek, która zdecydowała się na pokonanie trasy między Zakopanem a Kościeliskiem, korzystając z komunikacji tzw. regularnej. - Sypnęło śniegiem, bałam się jechać na letnich oponach do Kościeliska, dlatego rano wsiadłam w busa. Zajechałam na miejsce, załatwiłam swoje sprawy, po czym stanęłam na przystanku w oczekiwaniu na powrotny kurs do Zakopanego. Czekam, czekam, a tu nic nie jedzie. Czytelniczka czekała kwadrans, zgodnie z rozpisanym rozkładem jazdy "coś" powinno nadjechać. Jednak nie pojawił się żaden bus, za to nadjechał samochód Straży Miejskiej z Zakopanego. - Zapytali o Szeligówkę i pojechali dalej. A ja dalej stałam na tym przystanku... Myślałam, że może są po prostu opóźnienia w związku z trudnymi warunki na drodze. No, ale kiedy minęło czterdzieści minut, to byłam już naprawdę zła. Szczęściem dla naszej Czytelniczki, wracający z patrolu strażnicy zatrzymali się po raz kolejny na przystanku. - A pani ciągle czeka na busa? Zapraszamy z nami - i podwieźli naszą Czytelniczkę z powrotem do Zakopanego. Wyjaśnili po drodze, że przerwa w kursach regularnych spowodowana jest... najprawdopodobniej niezapowiedzianą wizytą funkcjonariuszy Inspekcji Transportu Drogowego. - To ja serdecznie dziękuję za taką komunikację. Gdyby strażnicy się nie ulitowali, to bym tam stała parę godzin, aż przepłoszeni busiarze znów wrócą na trasy - nie kryje zdenerwowania swoją komunikacyjną przygodą zakopianka. Wyraża przy tym wdzięczność za pomoc dla strażników miejskich. (RAV) "Dziennik Polski" 2007-10-24

Autor: wa