Julia Pitera w Zakopanem
Treść
Pierwszy raz od 12 lat Julia Pitera, posłanka na Sejm RP znana przede wszystkim ze swej działalności w Transparency International, odwiedziła Zakopane. Szokiem dla niej okazał się punkt strategii rozwoju Zakopanego, określający jako jedno z głównych zagrożeń dla rozwoju miast - wolne media. Na kameralnym spotkaniu z posłanką w sali konferencyjnej hotelu "Sabała" zebrali się w piątek dziennikarze i zakopiańczycy. Debatę "Przejrzysty samorząd, uczciwa władza" zorganizowała zakopiańska Platforma Obywatelska. Julia Pitera, przewodnicząca polskiej filii Transparency International - ogólnoświatowej organizacji ds. walki z korupcją, po uzyskaniu mandatu poselskiego zrzekła się tej funkcji. Z wykształcenia polonistka, kilkakrotnie rozważała odejście z PO. Powodem jej wahań były nie do końca czyste interesy partyjnych kolegów. - Ważna jest czystość działania i rozgraniczenie działalności, dlatego gdy zdecydowałam się kandydować do samorządu, zrezygnowałam z pracy w Transparency International. Obecnie wciąż obserwuję trudności w przekonaniu polityków, że wolne media lepiej im służą. Jak dziecko dostaje stopnie w szkole, tak władza musi być recenzowana i poddawana krytyce - wyjaśniała Julia Pitera. Dodała, że wciąż w wielu samorządowcach drzemie uśpiony "homo sovietisus", którego przeświadczenie o konieczności kochania władzy wielokrotnie bierze górę nad jawnością działania polityków. - To początek patologii godzących w czystość i przejrzystość działania. Plany, decyzje i działania władz każdego szczebla muszą być jawne. Wielkim sukcesem w tej mierze było uchwalenie w 2001 roku Ustawy o dostępie do informacji publicznej. Poddaje ona kontroli władze i wymusza informowanie o tym, co się dzieje. Nic dziwnego, że posłanka omal nie spadła z krzesła, gdy dowiedziała się o istotnym zapisie w strategii rozwoju Zakopanego, gdzie obecne władze miasta orzekły, iż jednym z zagrożeń dla miasta są dziennikarze. - To łamanie konstytucji. Jeśli władza dobrze rządzi, to trudno ją opluć. Najwyżej się o niej nie pisze - skwitowała kuriozalny wpis. Udzielała też rad kandydującym w wyborach samorządowych. - Jako radna Warszawy zawsze przestrzegałam zasad jawności. Gdy tylko dostawaliśmy np. bon na zakup auta o 20 proc. tańszego w danym salonie, albo na darmowe połączenia komórkowe - informowałam o wszystkim media. Bywało, że proponowano mi nawet darmowe mieszkanie. Dlatego trzeba pamiętać, że spotkania np. z developerem nigdy nie powinny odbywać się w cztery oczy, bez świadków - stwierdziła posłanka. (RAV), "Dziennik Polski" 2006-10-23
Autor: ea