Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ks. Mirosław Drozdek SAC narodził się dla Nieba

Treść

Dziś rano odszedł do Domu Ojca ks. Mirosław Drozdkiem SAC, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach


Ostatnie swe chwile na ziemi ks. Mirosław przeżył wypełniając "Ewangelią cierpienia", jak Jan Paweł II. Podjął się cierpeinia za grzeszników. Bo dziś tylko cierpienie przyjmowane w duchu wynagradzającym za świat może ocalić ludzkość. To wyjątkowa łaska. To szczególne powołanie, dziś może udzielane przez Boga częściej niż dawniej. To droga wybranych dusz, które uratują świat. A taką duszą na pewno była dusza ks. Mirosława Drozdka. Całe swoje życie poświęcił propagowaniu przesłania z Fatimy oraz krzewieniu idei modlitwy za Ojca Świętego.



Fragmenty rozmowy z ks. Mirosławem, zamieszczone na stronie internetowej Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej, w Zakopanem-Krzeptówkach:

Redakcja: Wszyscy wiemy, co się stało 13 maja 1981 r. na Placu św. Piotra w Rzymie. A co działo się wtedy na Krzeptówkach? Jak Ksiądz Kustosz dowiedział się o zamachu na Jana Pawła II?

Ks. Mirosław Drozdek SAC: Tego wieczoru jak co dzień wraz z wiernymi odmawiałem Różaniec za Ojca Świętego w kaplicy Niep. Serca Maryi. W pewnej chwili podeszła do mnie jedna z kobiet i szepnęła "Był zamach na Ojca Świętego. Ojciec Święty w szpitalu". Przerwaliśmy modlitwę. W kaplicy zaległa głęboka cisza. Potem dały się słyszeć szloch i jęk: "Jezu, miłosierdzia". Uświadomiliśmy sobie, że właśnie w tym momencie nasz Papież najbardziej potrzebuje modlitwy. Pełni niepokoju wróciliśmy do odmawiania Różańca. Zaraz potem była Msza św. w intencji ocalenia życia Ojca Świętego. Po Mszy św. z trwogą i nadzieją czekaliśmy na wiadomość z Rzymu. Padliśmy na kolana przed Fatimską Panią. Błagalismy Ją o cud. Pamiętam, że nikt z wiernych zebranych na Różańcu w kaplicy nie poszedł do domu. Wszyscy trwali na gorącej modlitwie. Do nieustannej modlitwy za Jana Pawła II wezwaliśmy całe Zakopane. I całe Zakopane sie modliło. Każdego dnia przychodziły tu rzesze wiernych. Nasza kaplica nie mogła ich pomieścić. Wszyscy modlili sie o jedno: by ukochany Rodak ocalał. Między Krzeptówkami a kliniką Gemelli powstał duchowy pomost. Wiem, że oprócz żarliwej modlitwy wierni ofiarowali Panu Bogu post, umartwienie i inne ofiary, niekiedy bardzo wielkie. I tak aż do dnia, w którym Papież wyszedł z kliniki Gemelli. To było prawie sto dni ciągłej modlitwy błagalnej.

Redakcja: O ocalenie życia Ojca Świętego modlono się w niewielkiej kaplicy. Dziś na Krzeptówkach stoi wspaniałe Sanktuarium. Ta świątynia jest w szczególny sposób związana z osobą Jana Pawła II...

Ks. Mirosław Drozdek SAC: To prawda. Pamiętnego dnia w pierwszych godzinach modlitwy o uratowanie Papieża, między godz. 20.00 a 21.00 podjeliśmy ważną decyzję: "Jeżeli Bóg uratuje życie Jana Pawła II, to na tym miejscu wybudujemy kosciół dziękczynienia za uratowane życie Najwyższego Pasterza". I z ogromną radością dotrzymaliśmy słowa! To wotum wdzięczności za ocalone życie Papieża. Ten kościół najpierw powstał w sercach wiernych.



wiaodmośc z serwisu Wortal Jana Pawła II Wielkiego

Autor: ea