Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kulturalna enklawa Zakopanego

Treść

O Teatrze Witkacego mówią znani, stali bywalcy


JANUSZ MAJCHER, burmistrz Zakopanego:

- Zakopane jest niezwykłym miejscem z wielu powodów. Jednym z nich jest z pewnością obecność Teatru Witkacego, który od dwudziestu dwu lat dodaje wielkiego splendoru naszemu niewielkiemu miastu. Ale czy my, zakopiańczycy, doceniamy to, że mamy tak niezwykły teatr? Wydaje mi się, że z tym nie jest najlepiej. Mając możność obcowania na co dzień z Waszym kunsztem odkładamy na później wizytę w teatrze. Ze skruchą przyznaję, że i mnie się to zdarza. Z okazji urodzin teatru obiecuję poprawę w tej materii, również w imieniu władz miasta.

(Wypowiedź burmistrza Janusza Majchra na spotkaniu z dyrektorem Andrzejem Dziukiem i kierownikiem muzycznym Jerzym Chruścińskim)

PAWEŁ SKAWIŃSKI, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego:

- Spektaklem w wykonaniu aktorów Teatru Witkacego, który najczęściej oglądam jest "Na przełęczy". Widziałem go już sześć razy. Właśnie na to przedstawienie najchętniej zabieram swoich gości i przyjaciół. "Na przełęczy" jest dla mnie ważne, bo pokazuje, jak się chodziło po górach dawniej, przywołuje klimat tamtych czasów, pozwala cofnąć się widzowi o sto lat. Nieprawdopodobnym przeżyciem była premiera przedstawienia, która odbywała się w schronisku na Kalatówkach. Trudno opisać, jak wspaniałe przeżycia wywołało we mnie wtedy granie o Tatrach w Tatrach. Nie dokonał tego żaden inny teatr. Podobne wrażenie zrobiło na mnie zaprezentowanie fragmentów "Na przełęczy" nad Morskim Okiem. W 2002 r. obchodziliśmy stulecie rozstrzygnięcia sporu o Morskie Oko. Wówczas poprosiłem teatr, by przypomnieć i przywołać te chwile. Znakomicie oddały to teksty Stanisława Witkiewicza i Walerego Eljasza. Można powiedzieć, że wydarzenia nad Morskim Okiem były narodzinami tego świetnego spektaklu.

ANNA I ARKADIUSZ WALOCHOWIE, była kierownik Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem i artysta malarz: - Uważamy, że jesteśmy dłużnikami Andrzeja Dziuka i aktorów Teatru Witkacego, ale niełatwo jest powiedzieć krótko - dlaczego. Wartości, doznania i przeżycia, których tam zaznaliśmy stały się częścią nas. Wydaje się nam nawet, że dzięki teatrowi zmienił się nasz stosunek do ludzi i życia - stał się przychylniejszy. Z aktorami Teatru Witkacego przyjaźnimy się od dwudziestu dwóch lat. Bywamy na premierach i wiemy, że mają coś ważnego do przekazania. Robią to bardzo przekonująco, bo sami są o tym przekonani. Czujemy, że mamy z nimi wspólną linię odczuwania. To, jacy są, widać także po tym, z kim współpracują i jakich gości zapraszają.

W pamięci na zawsze zapadły nam takie spektakle, jak "Witkacy - Autoparodia" czy "Wielki Teatr Świata". Trudno nie wymienić "Dzień dobry Państwu - Witkacy" czy "Balu w operze". Z równym zaangażowaniem przeżywamy także przedstawienia o lżejszym charakterze prezentowane na scenie Atanazego Bazakbala - choćby Dorotę Ficoń wykonującą piosenki Marleny Dietrich czy ostatnie przedstawienie "Dementia Praecox Zakopianiensis". Nie można też pominąć faktu, że dzięki teatrowi mamy kontakt z zapraszanymi przez nich artystami. To u nich Zakopane po raz pierwszy miało możliwość spotkania się np. z Ewą Bem, Stanisławem Sojką, Łucją Czarnecką, Krystyną Prońko czy Hanną Banaszak. Później pojawiły się zespoły jazzowe. To dzięki Andrzejowi Dziukowi usłyszeliśmy w Zakopanem zespół "Raz, Dwa, Trzy" w chwili, gdy nie był jeszcze tak znany.

Teatr prowadzi również świetną działalność wystawienniczą, przed którą - z racji naszych zawodów, chylimy czoła. Wystawy są zawsze nadzwyczaj dobrze przygotowane przez panią Ewę Berbekę, a w czasie wernisażu odbywa się krótki spektakl. Dzięki Teatrowi przeżyliśmy wiele pięknych chwil i wzruszeń, poznaliśmy wielu twórczych ludzi, przede wszystkim aktorów tego teatru, którzy żyją tym, co robią. Są zwyczajni, a jednocześnie niezwykli. Jako starzy zakopiańczycy uważamy, że do Teatru Witkacego nie wypada nie chodzić. My zawsze zabieramy tam swoich przyjaciół i rodzinę.

Przy okazji urodzin chcemy, żeby wiedzieli, że ich kochamy i życzymy im, aby trwali dalej i działali dla tego miasta -"pępka świata".

MACIEJ WOJAK, obecnie przewodniczący Komisji Kultury w Radzie Miasta Zakopanego, współwłaściciel Galerii "Yam": - Zespół Teatru Witkacego pamiętam od samego początku, od chwili, kiedy w kawiarni Orbisu zaczynali od czytania "Na przełęczy". To były ich pierwsze spotkania z publicznością. W pamięci utkwił mi wyreżyserowany przez teatr "Pogrzeb Witkacego" - to było wielkie wydarzenie; pamiętam powiewające czarne sztandary, gdy nagle zerwał się silny wiatr...

Teatr Witkacego jest najważniejszym miejscem kulturalnym Zakopanego. Takim był od samego początku, gdy tworzył je Andrzej Dziuk z młodymi, pełnymi zapału ludźmi, wśród których znaleźli się m.in. Julia Wernio i Piotr Dąbrowski. Tu zawsze można zaprosić znajomych, spędzić z nimi czas i nie będzie to stracony wieczór. Teatr to enklawa kultury i dobrych manier.

Wśród spektakli, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie wymienię "Dr Faustusa" i "Wielki Teatr Świata" ze wspaniałą scenografią Tadeusza Brzozowskiego, także "Macondo, Macondo" według "Stu lat samotności" Marqueza zrealizowany przez Julię Wernio.

Od lat przyjaźnimy się i spotykamy z aktorami Teatru Witkacego. Teraz współpracujemy z teatrem także na niwie zawodowej. Ostatnio, na przykład, przedstawialiśmy w teatralnej galerii twórców współpracujących z naszą Galerią YAM.

MARIAN PAPIEŻ, ordynator Oddziału Ortopedii w zakopiańskim Szpitalu Powiatowym: - Nie mogę powiedzieć, że widziałem wszystkie sztuki Teatru Witkacego, ale bywam tam od czasu do czasu. Nie każde przedstawienie spełnia moje oczekiwania, ale uważam, że to, co robi zespół teatru na terenie Zakopanego i Podhala jest fantastyczne. Niektóre sztuki według Stanisława Ignacego Witkiewicza są dla mnie zbyt ciężkie. Teatr proponuje jednak także twórczość innych autorów wyreżyserowanych znakomicie przez Andrzeja Dziuka lub pozostałych członków zespołu.

Kiedy trzynaście lat temu przyjechałem do Zakopanego, na urodziny Teatru grany był "OL 12-7" na motywach "Szalonej lokomotywy". Sztuka realizowana była w jadącym pociągu - byłem tym oczarowany. Wrażenie zrobiło na mnie "Na przełęczy", a ostatnio - wesołe "Panopticum". Ciekawa dla mnie była realizacja przedstawienia "Czarodziejska Góra" Tomasza Manna.

Otóż, miałem okazję leczyć u siebie na oddziale dyrektora teatru Andrzeja Dziuka. Okazało się, że pobyt u nas, w szpitalu zainspirował go do pomysłu na sztukę, sprowokował do wyreżyserowania "Czarodziejskiej Góry". Byłem, oczywiście, na premierze, na którą zostałem zaproszony i spektakl zrobił na mnie ogromne wrażenie.

Nieprawdopodobna dla mnie w zakopiańskim teatrze jest także muzyka komponowana przez Jerzego Chruścińskiego. Jest znakomita i mam ją wciąż w pamięci.

ANDRZEJ JELEŃ, kierownik stacji kolejowej PKP w Zakopanem: - Z zespołem Teatru Witkacego znam się od samego początku i myślę, że nawet nawiązała się nić przyjaźni. Spotykamy się, bywam nie tylko na spektaklach, ale także na uroczystościach. Pamiętam takie przedstawienie, na którym było tylko piętnaście osób. Myślę, że to od tej pory zaczęliśmy się spotykać. Z tego też wyniknął mój udział w niektórych spektaklach. Przyznałem się, że kiedyś, w szkole średniej brałem udział w przedstawieniach i Andrzej Dziuk zaproponował mi zagranie. Pierwszy raz to było przy "Szalonej lokomotywie". Pomagałem przy jej organizacji, byłem nawet asystentem reżysera, co uważam za wielki zaszczyt. Zagrałem tam kierownika pociągu. Andrzej Dziuk w pewnym momencie zapytał, czy zechcę coś powiedzieć. Pomyślałem, że chodzi tu o przywitanie przybywających gości czy coś w tym rodzaju. Okazało się, że to krótka kwestia do zagrania. Poza tym wystąpiłem jeszcze w "Dżumie", "Mistrzu i Małgorzacie", "Bogu", "Pokusie" i "May day". Są to epizody, ale przynoszą mi dużo satysfakcji.

Teatr jest bardzo ważny dla mnie, to jedno z niewielu miejsc w Zakopanem, gdzie można kulturalnie spędzić czas i gdzie ja mogę oderwać się od szarzyzny kolejowej. Urzeka mnie w nim bezpośredni kontakt z aktorem, miło jest, gdy w drzwiach wita nas nie anonimowy bileter, ale ktoś z zespołu. Przyjemnie jest wypić herbatkę przy wejściu, jak również wzrusza mnie to, że zawsze jesteśmy żegnani przy wyjściu, ktoś powie dziękuję i do widzenia. Każdy czuje się tam jak oczekiwany gość.
Wysłuchała: EWA CZERWIENIEC, "Dziennik Polski" 2007-02-22

Autor: ea