Muzealny falstart
Treść
Nadzieje na oficjalne otwarcie w Zakopanem muzeum sportu podczas długiego majowego weekendu zostały pogrzebane. Na jak długo? Wszystko zależy od wsparcia, jakie otrzyma jego założyciel Mieczysław Król-Łęgowski.
Miłośnik starego sprzętu narciarskiego już dawno przestał mieć nadzieję na zorganizowanie przez miasto muzeum sportu z prawdziwego zdarzenia. W zeszłym roku sam zakasał rękawy i w swoim rodzinnym domu na Bachledach zaczął przygotowywać trzy muzealne salki w przyziemiu.
- Dwie sale są gotowe. Wyremontowałem je i zagospodarowałem zgodnie z własnym pomysłem. Miałem zorganizować uroczyste otwarcie na majówkę, a okazją byłby zlot zabytkowych pojazdów, jaki w tym czasie odbywa się w Zakopanem. Ale jak tu zaprosić gości na otwarcie, gdy nie ma dojazdu, a otoczenie przypomina śmietnik? - retorycznie pyta twórca prywatnego Muzeum Sportów Zimowych.
Miejscowa społeczność od lat walczy o położenie asfaltu na bocznej drodze, która prowadzi przez Guty i Bachledy nie tylko do tworzonego tu muzeum, ale i prywatnych posesji. Niedawno zawaliła się stojąca przy drodze rudera. - Ogrodzili chałupę, ale nie usunięto tych gnijących bali. Jak wiatr zawieje, to roznosi się smród i kurz. A jak pada, to goście pokonujący drogę brodzą po kostki w błocie. To jest XXI wiek? Zmieniły się władze, ale nie zmienił się sposób patrzenia na ludzkie problemy - mieszkańcy Bachledów wciąż czują się dyskryminowani przez zakopiańskich urzędników.
(RAV) , "Dziennik Polski" 2007-04-17
Autor: ea