Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Największy sukces

Treść

Włodzimierz Weselski brązowym medalistą MŚ
Znakomicie spisał się zawodnik, trener i prezes Zakopiańskiego Klubu Karata Kyokushin, 44-letni Włodzimierz Weselski podczas mistrzostw świata w Chibie koło Tokio. W rywalizacji oldbojów w kategorii powyżej 40 lat w wadze +90 kg zdobył brązowy medal. To jego największy sukces w karierze.



Pochodzący z Bolesławca koło Wrocławia, a od 1994 roku mieszkający w Zakopanem karateka ma w swej kolekcji wiele medali mistrzostw Polski i Pucharu Polski, zdobywanych od 1983 roku. Na podium najważniejszych imprez krajowych stawał zarówno jako jeszcze nie oldboj, jak i zawodnik w tej kategorii wiekowej (liczonej powyżej 35. roku życia).

Weselski z dobrej strony pokazywał się też na arenie międzynarodowej. Podczas mistrzostw Europy oldbojów dwukrotnie zdobył brązowy medal (w 2002 roku we Wrocławiu i w 2006 roku w Messynie) oraz dwukrotnie dochodził do ćwierćfinału (w 2003 roku w Baja i w 2004 roku w Warszawie. W 2005 roku w ME w Belgradzie nie startował, gdyż trzy tygodnie wcześniej podczas rąbania drewna do opału w domowym kominku zranił się w kość piszczelową.

W MŚ zakopiańczyk wystąpił po raz pierwszy. Wcześniej miał dwukrotnie okazję do debiutu, ale na przeszkodzie stanęła kontuzja i brak środków finansowych. Do trzech razy jednak sztuka...

W Chibie wystartowało około 1200 karateków, na trybunach kibicowało im 5-6 tysięcy widzów. Weselski walczył w gronie zawodników mających ponad 40 lat. - Miałem wystąpić w kategorii do 90 kilogramów, tymczasem na miejscu okazało się, że Japończycy przygotowali kategorię od 80 kilogramów wzwyż. Trzej moi rywale byli dużo ciężsi ode mnie, a jeden z nich - Rosjanin - ważył aż 115 kilogramów - opowiada zakopiańczyk.

Ponieważ był to jego debiut w MŚ, przed zawodami marzył o zajęciu miejsca w pierwszej "10" (w jego kategorii startowało około 40 zawodników). Przed rokiem w ME we Włoszech zdobył wprawdzie brązowy medal, ale walczył poniżej swoich możliwości. Po rozmowie z trenerem reprezentacji, szefem polskiego kyokushin, shihan Andrzejem Drewniakem (7 dan) z Krakowa, postanowił sobie, że weźmie się ostro do pracy i pokaże na co go stać. Uczestniczył na zgrupowaniu w Zakopanem i w konsultacji kadry w Krakowie. Pilnie trenował przez dwa miesiące. I to przyniosło nadspodziewanie dobre efekty.

W Chibie stoczył cztery walki. Najpierw po 2 minutach wygrał z Kazachem, potem po dogrywce pokonał Rosjanina, potem ponownie w ciągu 2 minut wygrał z Ukraińcem, a w półfinale przegrał także w 2 minuty z Japończykiem. - Rosjanin ważył 115 kilogramów. W pewnym momencie zaczął mnie faulować, uderzać pięścią w krtań. Został upomniany i stracił pół punktu. Japończykowi pomogli sędziowie. Z pięciu sędziów aż czterech to byli właśnie Japończycy. Miałem przewagę, ale musiałbym chyba ubić rywala, by przyznano mi zwycięstwo - podkreśla Weselski, który tak porozbijał reprezentanta gospodarzy, że ten w finale nie miał nic do powiedzenia w walce z Rosjaninem. - Był tak rozbity, że nie miał siły stać - dodał zakopiańczyk.

- Trochę jestem rozczarowany, bo w półfinałowej walce sędziowie mnie skrzywdzili, ale jednocześnie zadowolony, gdyż odniosłem największy sukces w 30-letniej karierze. Nie miałem tremy, nie odczuwałem też presji. Chciałem tylko jak najlepiej wypaść w mistrzostwach - podsumował swój występ Weselski, który za trzecie miejsce otrzymał medal i dyplom z odpowiednim certyfikatem.

Weselski w Japonii był po raz pierwszy. Wraz z ekipą mieszkał w hotelu Metropolitan w Tokio, zwiedził m.in. cesarskie ogrody. Śmieje się, że miecza japońskiego nie kupował, bo już go ma.

W tym roku Weselski chciałby wystąpić w listopadowych mistrzostwach w Riesie (Niemcy) i zdać egzamin na IV dan (III dan ma już od 7 lat po ciężkim egzaminie w Papendal w Holandii).

W tym miesiącu zakopiańczyk cieszył się nie tylko z brązowego medalu MŚ, ale i pierwszego miejsca swojego klubu w kumite mężczyzn podczas XXXIV mistrzostw Polski w Rzeszowie. To pierwszy triumf jego klubu w MP w jego 10-letniej historii. Indywidualnie jego podopieczni zdobyli dwa medale: złoty Grzegorz Popiołek w kategorii do 70 kg i srebrny Paweł Karcz w kategorii do 65 kg. - Wiedziałem, że zawodnicy są świetnie przygotowani, bo trenowali sumiennie i liczyłem na medale, ale pierwsze miejsce drużynowo to dla mnie niespodzianka - powiedział Weselski, który nie wystąpił w MP z powodu kontuzji kolana, na którą narzeka już od dłuższego czasu, a która nie przeszkodziła mu w osiągnięciu historycznego sukcesu w Japonii.

JERZY FILIPIUK, "Dziennik Polski" 2007-04-23

Autor: ea