Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Naloty z efektami

Treść

Nawet ponad 10 tys. zł zapłacić może przewoźnik skontrolowany przez funkcjonariuszy inspekcji transportu drogowego i urzędników zakopiańskiej skarbówki. Wspólne "naloty" dają pierwsze efekty.



- Kontakt nawiązaliśmy dzięki głośnemu przypadkowi busiarza, który na początku maja uprowadził pracownice Urzędu Skarbowego. Wówczas przeprowadziliśmy pierwsze wspólne kontrole. Teraz przeprowadzamy kolejną akcję - mówi Michał Pierzchała, naczelnik wydziału inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego, który od kwietnia ma swój oddział w Nowym Targu.

Kontrole przeprowadzane są w ten sposób, że inspektorzy wsiadają do busa jako pasażerowie i ujawniają się dopiero w trakcie kursu. Gdy kontrola daje efekty, podjeżdża oznakowany samochód ITD. Urzędnicy skarbówki kontrolują, czy przewoźnik ma zgłoszoną działalność gospodarczą i czy ewidencjonuje przychody za pomocą kasy fiskalnej.

Z kolei funkcjonariusze inspekcji transportu drogowego sprawdzają licencję przewoźnika, stan techniczny samochodu, jakość paliwa, trzeźwość i stan psychofizyczny kierowcy oraz przestrzeganie przez niego przepisów ruchu drogowego. Mandaty nakładane przez urzędników skarbówki wahają się od kilkuset do 10 tys. złotych. Nałożenie najwyższego mandatu wymaga jednak zgromadzenia bogatego materiału dowodowego. Z kolei ITD stosuje dwa tryby karania. W przypadku wykroczeń nakładane są mandaty w wysokości do kilkuset złotych, ale w przypadku postępowań administracyjnych kary są znacznie dotkliwsze. Za brak licencji przedsiębiorca zapłacić może 8 tys. zł, a za wykonanie przewozu niezgodnego z trasą - 3 tys. zł.

- Już podczas pierwszej kontroli trafiliśmy na busiarza, który działał nielegalnie. Z naszej strony wszczęliśmy postępowanie na kwotę 10 tys. zł, a do tego dochodzą mandaty nałożone przez Urząd Skarbowy - mówi Michał Pierzchała. - Z kolei jadąc w środę do Zakopanego, zatrzymałem pełnego ludzi busa relacji Kraków - Zakopane, który jechał 140 na godzinę w terenie zabudowanym i wyprzedzał na pasach. Okazało się, że kierowca ma już na koncie 22 punkty, a jeździ dopiero od tygodnia. Sprawę przekazałem policji.

Naczelnik wydziału inspekcji WITD przyznaje, że Zakopane jest miejscem specyficznym i tutejsi przewoźnicy mają wyjątkowo luźny stosunek do przestrzegania prawa. Podkreśla też, że trudno dzielić przewoźników na regularnych i okazjonalnych.

- To nie jest tak, że regularni są dobrzy, a okazjonalni źli. Tak naprawdę busiarz jeżdżący według rozkładu może w ciągu kilku sekund stać się przewoźnikiem okazjonalnym - tłumaczy Michał Pierzchała. - Zresztą każdemu busiarzowi okazjonalnemu możemy udowodnić, że kursuje regularnie - na tych samych trasach, według wewnętrznego grafiku. A wtedy wszczynamy postępowanie z powodu braku licencji na działalność regularną.

- Czy kontrole dają efekt? Jeszcze pół roku temu kierowca busa wydający paragon był rzadkością, teraz jest z tym znacznie lepiej. Oczywiście do ideału jeszcze daleko - mówi Małgorzata Kabata-Żbik, naczelnik zakopiańskiej skarbówki, i przyznaje, że w ostatnim czasie odebrała kilka telefonów z groźbami. - Mówili, że przestrzelą mi kolano albo przeciągną w worku za samochodem. Nie zgłaszałam tego na policję, bo myślę, że po prostu zadziałała adrenalina. Sądzę, że te groźby są związane ze zmianami w funkcjonowaniu US, szczególnie referatu kontroli podatkowej. Jesteśmy bardziej dotkliwi, skończyła się bezkarność i poczucie bezpieczeństwa. (KOV), "Dziennik POlski" 2007-06-14

Autor: ea