Niechęć do Macierewicza blokuje komisję
Treść
Prezydium Sejmu skreśliło wczoraj Antoniego Macierewicza (PiS) z listy kandydatów do komisji śledczej badającej zachowanie organów ścigania w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika i nie zdecydowało się na taki krok wobec kandydata PO Marka Biernackiego. Zastrzeżenia wobec pierwszego zgłosiła Platforma, wobec drugiego PiS. Do wieczora partia Jarosława Kaczyńskiego miała czas na zgłoszenie nowego kandydata, jednak wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra w rozmowie z nami potwierdził, że ich kandydatem pozostaje Antoni Macierewicz.
PO wczoraj ponownie zwróciła się do PiS z apelem o wycofanie kandydatury Antoniego Macierewicza na członka sejmowej komisji śledczej w sprawie Krzysztofa Olewnika.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) mówił przed posiedzeniem prezydium, na którym podejmowano decyzję o kandydatach, że Macierewicz mógłby być członkiem komisji, gdy odzyska certyfikat dostępu do informacji oznaczonych klauzulą "ściśle tajne". Sam zainteresowany twierdzi, że taki certyfikat posiada, nie zakończyła się bowiem procedura odwoławcza potwierdzająca lub nie fakt wygaśnięcia ważności tego certyfikatu. Komorowski zasugerował, że klub PiS mógłby zgłosić innego kandydata i ułatwić rozpoczęcie działania komisji. Podobnie stwierdził wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak, według którego, jeśli Macierewicz w trakcie prac komisji uzyska ponownie certyfikat, to PO nie będzie się sprzeciwiać, aby wszedł w skład komisji.
Jak powiedział nam poseł Mariusz Kamiński, rzecznik klubu PiS, "poseł Macierewicz jest wciąż kandydatem PiS do komisji śledczej". Według rzecznika, skoro marszałek zaproponował, że Macierewicz po uzyskaniu zgody na dostęp do informacji ściśle tajnych może być członkiem komisji, to premier powinien jak najszybciej podjąć taką decyzję i nic nie stoi na przeszkodzie, aby był on przegłosowany na członka komisji.
Marszałek Komorowski po posiedzeniu prezydium, na którym oddalono kandydaturę Macierewicza, powiedział, że PiS może ponownie zgłosić Macierewicza, a jeśli to zrobi, to procedura się przedłuży, co z kolei będzie oznaczać "ponowne kontrowersje". - Będzie to oznaczać konieczność przesunięcia terminu ukonstytuowania się komisji, a bardzo bym chciał tego uniknąć - dodał.
PiS nie chciało jednak rezygnować ze swego kandydata. - Mam nadzieję, że Platforma zachowa się roztropnie i wycofa się z zastrzeżeń. Opowiadam się za tym, aby podtrzymać kandydaturę Macierewicza. Prezydium Sejmu nie może być jak narzędzie ogrodnicze, czyli sekator. Każdy poseł ma równy mandat - powiedział nam wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra.
PiS z kolei zgłosiło zastrzeżenia do kandydata PO, Marka Biernackiego. Biernacki - w latach 1999-2001 minister spraw wewnętrznych i administracji - mógłby być, zdaniem PiS, nieobiektywny w czasie przesłuchań Adama Rapackiego, który pełnił w tym czasie funkcję zastępcy komendanta głównego policji. Jak podkreśla PiS, w czasie urzędowania Rapackiego w związku ze sprawą Krzysztofa Olewnika działy się "najpoważniejsze wydarzenia".
Zarzuty odpiera sam Biernacki. - Dlaczego miałbym nie być obiektywny? Nie ma żadnego problemu. Poza tym gdy Rapacki stanie przed komisją, to nie wiadomo, czy usłyszy jakieś zarzuty. Na to jest jeszcze za wcześnie - mówił wczoraj były szef MSWiA. - Taki sam zarzut można skierować wobec posła [Zbigniewa] Wassermanna, który był prokuratorem krajowym, gdy ja byłem ministrem spraw wewnętrznych - dodał Biernacki.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-02-20
Autor: wa