Oddać do sądu? Jabłonka
Treść
Rada Gminy Jabłonka zawnioskowała do wójta Antoniego Karlaka, aby ten wystąpił na drogę prawną domagając się zwrotu kosztów poniesionych przez gminę w związku z odwołaniem jeszcze w 2002 roku z funkcji sekretarza Wiesława Kotrysa. Tym samym nowe władze zamierzają do sądu pozwać swych poprzedników.
Wniosek formalny w sprawie wystąpienia na drogę prawną złożył radny Józef Pawlak. Podkreślał, że to jednak nie oskarżenie, a jedynie domaganie się zwrotu kosztów, o co formalnie winien wystąpić wójt. Wniosek ten został poparty przez większość radnych. Poprzedziło go jednak głosowanie nad innym. Złożył go z kolei radny Maciej Rutkowski. Zawnioskował on o wcześniejsze zaproszenie, zanim zapadnie decyzja w tej sprawie, byłych władz gminy. Niestety, wniosek przepadł w głosowaniu.
Oczywiście nie obyło się wcześniej bez burzliwej dyskusji, spowodowanej opinią prawną otrzymaną przez wójta Antoniego Karlaka z nowosądeckiej kancelarii prawnej. Okazało się bowiem, że niemożliwe jest wniesienie kasacji (na którą liczyły władze) od wyroku z 7 grudnia ub.r. Okręgowego Sądu Pracy w Krakowie.
Wyrok ten przywracał sekretarza do pracy i zasądzał na jego rzecz od gminy ok. 150 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami za czas pozostawania w gotowości do pracy, czyli za niemalże całą poprzednią kadencję samorządową!
Radny Józef Pawlak podczas sesji wyjaśniał, że nie ma co dyskutować nad fachowością sekretarza, ale ważny jest sposób jego odwołania w poprzedniej kadencji, który okazał się na tyle nieskuteczny, że gmina straciła na tym 324 tys. zł. (Wiesław Kotrys swe należności ściągnął z konta gminy przez komornika, o czym "Dziennik Polski" informował w styczniu - przyp. red.) - Takiego wydarzenia jeszcze nie było - mówił radny Pawlak. Z kolei przewodniczący Rady Gminy Eugeniusz Moniak podkreślał, że oczywiście "ktoś" zawinił "z takich czy innych względów", a radna Grażyna Karlak apelowała do pozostałych radnych, aby każdy z nich zabrał głos w tej sprawie. - Tak, aby rada była zgodna, co do podjęcia wniosku o pociągnięciu do odpowiedzialności osób winnych tej sytuacji - mówiła. - Człowiek, owszem, z niewiedzy popełnia błędy, ale musi ponieść konsekwencje! Dodała, że dotyczy to szczególnie osób zasiadających na odpowiedzialnych stanowiskach. Podkreślała, że powinny się one szczególnie liczyć z konsekwencjami swych decyzji, a poprzedni wójt, zanim podjął decyzję, powinien sprawę najpierw dogłębnie przeanalizować. Natomiast w sytuacji, gdy sąd nakazał dopuścić sekretarza do pracy, powinien to zrobić i np. obniżyć mu pobory do minimum. - Być może wówczas sam zrezygnowałby z pracy?
Jednak radny Rutkowski, polemizując, zawnioskował o zaproszenie na sesję poprzedniego wójta Juliana Stopkę i radcę prawnego Zbigniewa Siękę, aby mieli możliwość obrony. - Bardzo łatwo jest kogoś skrzywdzić, postawić pod osąd. Trudniej dać prawo do obrony - mówił radny Maciej Rutkowski. Dodał, że zaproszenie takie powinna dostać także była przewodnicząca rady Emilia Rutkowska, o czym wspominała radna Grażyna Karlak. - Ja nie dałam takiego wniosku formalnego i nie dam! - stwierdziła jednak radna Karlak. Z kolei radny Tadeusz Kuczkowicz podkreślał, że najrozsądniejsze jest jak najszybsze zakończenie sprawy i podjęcie odpowiedniego wniosku. Jednak zdaniem radnej Anieli Zubrzyckiej po pierwsze: rada nie ma prawa osądzać, ani poprzedniego wójta, ani rady, a po drugie: procesy mogą potrwać następne cztery lata. - Będą kolejne koszty. Wyprowadzimy z gminy tylko następne pieniądze!
***
Była przewodnicząca rady Emilia Rutkowska podkreśliła, że nie chce dyskutować nad zasadnością poprzednich decyzji na łamach prasy. Bardzo chętnie pojawi się jednak na sesji, aby wyjaśnić radnym zawiłości tej sprawy. - Jednak jeśli obecne władze chcą, niech stawiają nas kolejny raz przed sądem, skoro uważają, że taka droga jest najlepsza - stwierdziła Emilia Rutkowska.
- Szkoda, że nowe władze nie zaprosiły nas jednak na sesję w celu wyjaśnienia sprawy związanej z odwołaniem byłego sekretarza, moglibyśmy na ten temat wiele powiedzieć - stwierdził były wójt Julian Stopka.
(BES)
Wiesław Kotrys z funkcji sekretarza został odwołany z początkiem poprzedniej kadencji samorządowej. Wkrótce potem do sądu pracy skierował pozew domagając się przywrócenia do pracy. Sprawa ostatecznie toczyła się też przed sądami administracyjnym i karnym. Badała ją też Państwowa Inspekcja Pracy. Po czterech latach 7 grudnia ub. r. Okręgowy Sąd Pracy wydał pozytywny dla niego wyrok. Sekretarz wrócił do pracy w urzędzie gminy. 16 stycznia nowa Rada Gminy na wniosek obecnego wójta podjęła uchwałę o odwołaniu go z funkcji. Otrzymał on też wypowiedzenia z pracy. Jest ono jednak bezskuteczne. Do 15 stycznia Wiesław Kotrys przebywał bowiem na urlopie, natomiast od 16 stycznia jest cały czas na zwolnieniu lekarskim. Tuż po odwołaniu złożył natomiast pozew do Sądu Pracy. Domaga się uznania wypowiedzenia z pracy za bezskuteczne.
(BES) , "Dziennik Polski" 2007-04-16
Autor: ea