Pechowy biwak
Treść
Goprowcy sprowadzili wczoraj spod szczytu Babiej Góry dwóch turystów, którzy po biwaku pod szczytem nie mogli odnaleźć szlaku zasypanego śniegiem. - Byli to doświadczeni i dobrze wyposażeni turyści. Gdy rano stwierdzili, że prawdopodobnie zeszli ze szlaku, zadzwonili do nas po pomoc. I bardzo dobrze zrobili. To było prawidłowe zachowanie w takiej sytuacji - mówi ratownik dyżurny Grupy Beskidzkiej GOPR. Turyści zadzwonili po pomoc ok. godz. 10. Ratownicy odnaleźli turystów ok. 14. Do schroniska na Markowych Szczawinach dotarli o 15.30. - Byli wychłodzeni i osłabieni, ale nie wymagali opieki lekarskiej - mówi ratownik dyżurny. - Całe szczęście, że mieli telefon. Uratował im życie - mówi Edward Hudziak, ratownik GOPR. GOPR apeluje, żeby w góry zabierać nawet dwa telefony. I jeden mieć wyłączony i ukryty głęboko pod ubraniem przy ciele, aby się nie rozładował i pozwolił zadzwonić na nr alarmowy 985. (AGN/RASZ), "Nasz Dziennik" 2007-01-29
Autor: ea