Piwnica nie wystarczy
Treść
Hospicjum w Zakopanem walczy o lokal
Starzejące się społeczeństwo plus lawinowy wzrost zachorowań na raka płuc w Zakopanem sprawia, że problem braku stacjonarnego hospicjum już dziś zaczyna doskwierać mieszkańcom pod Giewontem. W Nowym Targu szpital dysponuje oddziałem dla przewlekle chorych i 20 łóżkami na oddziale opieki paliatywnej. W Zakopanem ludzie, dla których leczenie kończy się śmiertelną diagnozą, czują się porzuceni. Działające na ich rzecz hospicjum dysponuje jedynie pomieszczeniem piwnicznym.
- Ludzie po wielu latach pracy nie zasługują na to, by byli traktowani jak śmieci. Otaczamy ich opieką domową, ale to za mało. Konieczne jest stworzenie w Zakopanem hospicjum stacjonarnego z minimum 10-15 łóżkami dla terminalnie chorych - podkreśla doktor Anna Węglarz, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Chorych Hospicjum Jezusa Miłosiernego. Na razie radni chcą wpisać to zadanie do wieloletniego planu inwestycyjnego miasta. Z danych przedstawionych podczas wtorkowych obrad komisji rodziny i spraw społecznych w Zakopanem wynika, że na przestrzeni ostatnich lat liczba objętych opieką hospicyjną pacjentów wzrosła... dziesięciokrotnie. Fundusz Zdrowia zapewnia dla nich jedynie 14,75 proc. potrzebnych pieniędzy w kwocie 1 440 zł. Resztę wolontariusze hospicjum muszą wypracować sami, organizując kwesty czy prosząc o darowizny.
- Powinnam tu przyjść z naszymi chorymi i zapytać was, co dla nich robicie. Ci ludzie nie wstaną z grobu, nie przyjdą wam powiedzieć, że już na was nie zagłosują - tłumaczyła Anna Węglarz, która od pięciu lat prowadzi Hospicjum Jezusa Miłosiernego w Zakopanem.
- W Zakopanem nie ma oddziału dla przewlekle chorych, jak w Nowym Targu. Są miejsca w budynku dawnego starego szpitala, ale są to miejsca odpłatne, na podobnych zasadach jak pobyt w domu opieki społecznej - mówiła dr Węglarz. - Odwiedzamy umierających w ich domach i muszę państwu powiedzieć, że niejednokrotnie warunki, w jakich oni odchodzą urągają ludzkiej godności. Slumsy w Ameryce Łacińskiej, które czasem pokazuje telewizja byłyby dla wielu mieszkańców Podhala luksusem. Nasza siedziba w przychodni "Zdrowie" to dwa pomieszczenie piwniczne, w których mamy magazyn ze sprzętem i lekami. Tam też przyjmujemy np. kobiety z obrzękami po masektomii na masaże, ponieważ najbliższa placówka, oferująca im masaż limfatyczny, mieści się w Krakowie.
Pomoc Zakopiańskiego Hospicjum Jezusa Miłosiernego adresowana do wąskiej, lecz stale rosnącej grupy chorych terminalnie. Wśród podopiecznych objętych opieką hospicyjną dominują pacjenci oddziałów onkologicznych, u których z negatywnym skutkiem zakończono leczenie.
- Rozpoczęliśmy swoją działalność pięć lat temu, dedykując ją papieżowi Janowi Pawłowi II, który wtedy akurat przebywał z wizytą w Polsce, m.in. w Sanktuarium Jezusa Miłosiernego w Łagiewnikach. Przez trzy lata bazowaliśmy jedynie na pracy wolontariuszy. Teraz od dwóch lat jako niepubliczny zakład opieki zdrowotnej mamy dwa etaty: lekarski i pielęgniarski. Swoją opieką obejmujemy ludzi z terenu powiatu tatrzańskiego i częściowo nowotarskiego. Możemy im służyć tylko opieką domową - wyjaśniała radnym podczas obrad komisji Anna Węglarz.
Hospicjum pracuje z rodzinami osób terminalnie chorych - z myślą o nich prowadzi grupy wsparcia, w przychodni na ul. Orkana ma też wypożyczalnię sprzętu medycznego. - Rośnie zachorowalność na nowotwory płuc, co widzimy po naszych pacjentach. Gdy zaczynaliśmy działalność, mieliśmy dziewięciu podopiecznych, a teraz jest ich dziewięćdziesięciu ośmiu. Większość, bo aż 68 - to mieszkańcy Zakopanego.
Radni podczas dyskusji nad problemami hospicjum podkreślali, że w tym roku Unia Europejska przeznacza pewną pulę środków, które można by wykorzystać do budowę hospicjum. Sekretarz miasta Franciszek Bachleda-Księdzularz wykazywał, jak wiele trzeba zmienić w podejściu urzędników do poruszanej problematyki. - Do tej pory temat ten traktowany był po macoszemu - stwierdził.
Radny Jacek Raźny wystąpił z wnioskiem formalnym, by do wieloletniego planu inwestycyjnego miasta wpisać konieczność budowy hospicjum w Zakopanem. Radna Marzena Mitan-Abel domagała się, by radni zobligowali burmistrza i starostę do przekazania na potrzeby hospicjum jakiegokolwiek lokalu z zasobów gminy lub powiatu, tak by w okresie przejściowym, do czasu powstania hospicjum z prawdziwego zdarzenia wolontariusze mogli spotykać się z chorymi w normalnych warunkach, a nie w piwnicy.
(RAV) , "Dziennik Polski" 2007-06-21
Autor: ea