Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Policja nadal przesłuchuje świadków

Treść

W sprawie śmierci na Gubałówce Jeszcze miesiąc (jak już pisaliśmy) może potrwać praca policji i biegłego w sprawie dwunastoletniej narciarki z Izraela, która straciła życie na Gubałówce. Do przesłuchania stawiają się kolejni świadkowie fatalnego zdarzenia. Ich zeznania mają niebagatelne znaczenie dla opinii, którą wyda biegły. Narciarski sezon w Zakopanem rozpoczął się od tragedii na Gubałówce. Z końcem grudnia przy wyciągu na północnym stoku doszło do wypadku, w wyniku którego śmierć na miejscu poniosła 12-letnia turystka z Izraela. Przypomnijmy, że czerwony citroen zsunął się z pobocza na narciarzy stojących w kolejce do wyciągu orczykowego na północnym stoku Gubałówki. Staczając się z pobocza drogi, minął zabudowania mieszkalne, przebił płot, wjechał na narciarską trasę i najechał na dwie zagraniczne turystki. Jedna z nich, 12-letnia dziewczynka poniosła śmierć na miejscu; druga, 33-letnia turystka z Ukrainy, doznała niegroźnych dla życia obrażeń nóg, została odtransportowana do zakopiańskiego szpitala na Kamieńcu. Z zeznań świadków okazało się, że zanim doszło do wypadku, citroen na zakopiańskich numerach rejestracyjnych przejechał 165 m. Najpierw uderzył w Ukrainkę i sunął dalej po stoku. Obrócił się na jednej z muld, nabierając prędkości jechał już bokiem. Narciarze ostrzegali się krzykiem przed rozpędzonym pojazdem. Nieświadoma zagrożenia turystka z Izraela nadal stała w kolejce do orczyka. Została zmiażdżona przez rozpędzone auto. 60-letni właściciel samochodu był na miejscu zdarzenia. Twierdzi, że pozostawił auto na poboczu z wrzuconym biegiem. Nie wie, dlaczego pojazd zsunął się na trasę wyciągu. Właśnie to jest przedmiotem szczegółowych badań prowadzonych przez biegłego. - Przesłuchaliśmy już kilkunastu świadków, w tym rodzinę tragicznie zmarłej dziewczynki, poszkodowaną Ukrainkę, jej męża. Każdy szczegół jest ważny dla biegłego, który przygotowuje opinię, opierając się na badaniach technicznych pojazdu, a także zeznaniach świadków opisujących zdarzenie. Z czasem rośnie liczba świadków, jeden przesłuchiwany kieruje nas do kolejnego - mówi aspirant Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. - Praca nad badaniem zeznań może potrwać jeszcze nawet miesiąc. (RAV) * * * Miniony 2006 rok był szczególnie pechowy w narciarskiej historii Gubałówki: nie dość, że rodzina Byrcynów skutecznie zablokowała działanie trasy narciarskiej na południowym stoku, to śmiertelny wypadek miał już miejsce z początkiem zeszłorocznych ferii zimowych, gdy dziewięcioletni chłopiec, zjeżdżając południowym stokiem Gubałówki, na plastikowym jabłuszku uderzył w drzewo i zmarł. - Nie przypominam sobie podobnego zdarzenia z samochodem na stoku. Jednak latem do wypadku z udziałem źle zaparkowanego auta doszło pod Wielką Krokwią. Tam auto uderzyło w płot, na którym siedział chłopiec. Dziecku na szczęście nic się nie stało, odniosło drobne obrażenia - przypomina aspirant Monika Kraśnicka-Broś. (RAV), "Dziennik Polski" 2007-01-12

Autor: ea