Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rekordzista Krokwi, olimpijczyk, muzykant

Treść

26 sierpnia br. minęła pierwsza rocznica śmierci Romana Gąsienicy-Sieczki - znanego ongiś skoczka narciarskiego i olimpijczyka, muzyka oraz stolarza. Roman Gąsienica-Sieczka (ur. 1934) poszedł w ślady swojego ojca, Stanisława, który był rekordzistą Krokwi i Polski, olimpijczykiem (1928). Ojciec od młodych lat zachęcał syna do sportu, opowiadając mu o swoich wyczynach na skoczniach Polski i Europy. Te opowieści pewnie rozpalały wyobraźnię. Z czasem myśl o oddaniu pierwszego skoku dojrzała. - Ten pierwszy skok oddał Roman na "skoczni za Drzymałką" na Uboczy - wspomina Władysław Gąsienica-Roj. Sieczka był dobrze zapowiadającym się juniorem, a w 1953 r. dostał się do kadry seniorskiej. Jego pierwszym trenerem był Franciszek Marduła. Już jako junior błysnął talentem, zdobywając tytuły mistrza Polski w skokach, z powodzeniem startował także w konkurencjach zjazdowych. Wcześnie zaczął rywalizację z seniorami, ale upadek na Krokwi wyłączył go z uprawiania skoków na dwa lata. Zakwalifikował się do czwórki skoczków, jadących na VII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Cortina d'Ampezzo we Włoszech. W konkursie skoków na skoczni "Italia" zajął 25. miejsce. Po olimpijskich występach kariera Romana rozwijała się nadal. 2 kwietnia 1956 r. ustanowił nowy (nieoficjalny) rekord Krokwi - 93,5 m. Wyniki, które w tym okresie uzyskiwał, spowodowały, że znalazł się w kadrze polskich skoczków, przygotowujących się do Mistrzostw Świata FIS w Lahti w 1958 r. Rok przed tą imprezą Sieczka skakał świetnie - wziął udział w konkursie skoków o Puchar Montgomery'ego w Gstaad w Szwajcarii, gdzie zajął 3. miejsce (za Szwajcarem Daescherem i Władysławem Tajnerem). Nagrodę wręczał wówczas Tajnerowi i Sieczce sam "Monty" - marszałek Montgomery, będący protektorem i gościem honorowym tych zawodów. Wszystko układało się dobrze, a ze startem w Lahti Roman wiązał duże nadzieje. W mistrzostwach Polski był trzeci, za Władysławem Tajnerem i Franciszkiem Gąsienicą-Groniem. Niestety, w tym samym roku na igelitowej skoczni w Harrachowie doznał bardzo ciężkiej kontuzji, w wyniku której stracił część stopy. Sprawiło to, że już nigdy nie wziął udziału w zawodach na skoczni. Stało się to 24 października 1957 r. Po zakończeniu kariery Sieczka zajął się stolarką, w czym okazał się mistrzem. Cieszył go bardzo fakt, że syn Bartłomiej poszedł w jego sportowe ślady i został skoczkiem narciarskim (zdobył medale na Uniwersjadzie w Zakopanem, 1993). Roman Sieczka uczestniczył czynnie w życiu społecznym i kulturalnym Kościeliska oraz Zakopanego. Świetnie grał na skrzypcach (był prymistą), dlatego podjął się pracy instruktora w zespole szkolnym, działającym przy szkole podstawowej w Kościelisku. Był także współzałożycielem zespołu "Polaniorze" z Kościeliska. Był zasłużonym członkiem Związku Podhalan. Często uczestniczył w posiadach, organizowanych w Domu Ludowym w Kościelisku, podczas których wspominał czasem swoją sportową karierę, która zakończyła się tak dramatycznie. WOJCIECH SZATKOWSKI "Dziennik Polski" 2007-08-30

Autor: wa