Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strajk na pół gwizdka

Treść

Roman Giertych popiera postulaty wzrostu płac dla lekarzy, ale jego zdaniem strajk utrudnia tę debatę Tylko ponad 20 proc. wszystkich typów placówek oświatowych wzięło udział we wczorajszym dwugodzinnym strajku ostrzegawczym zorganizowanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego - wynika z danych zebranych przez MEN. Zgoła odmienne są dane przedstawione przez ZNP, który podaje, że protestowało 60 proc. szkół i przedszkoli. Dziś ciąg dalszy rozmów związkowców z ministrem edukacji. Wicepremier Roman Giertych przekonywał, że podawana przez niektóre media liczba strajkujących nauczycieli jest zdecydowanie zawyżona. - Podtrzymuję swoje deklaracje dotyczące znacznego podniesienia płac nauczycieli w przyszłym roku, ale strajk powinien być bronią ostateczną, wtedy gdy rozmowy nie przynoszą rezultatu, a nie dodatkiem do rozmów - mówił. Giertych ocenił, że strajk utrudni "polityczną debatę" i uzyskanie podwyżek dla nauczycieli. Szef resortu edukacji podziękował tym nauczycielom, którzy nie wzięli udziału w strajku, gdyż - jak zauważył - to oni działali na korzyść podniesienia w przyszłym roku płac nauczycielskich. Podkreślił, że nigdzie nie stało się tak, że w czasie strajku dzieci nie zostały wpuszczone do szkoły lub przedszkola. - Wszędzie się dziećmi zajęto - dodał. Giertych odniósł się także do wypowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego, który we wczorajszych radiowych "Sygnałach dnia" powiedział, że "podwyżki są możliwe, ale dopiero od przyszłego roku". Miałoby to dotyczyć najmniej zarabiających nauczycieli stażystów. - Nie wyobrażam sobie, żeby nie było możliwości uzyskania podwyżki dla nauczycieli ogólnie - stwierdził minister edukacji. Według niego, miałoby się to odbyć poprzez podniesienie kwoty bazowej, jak było to w roku ubiegłym. Sprawa podwyżek będzie dziś jednym z najważniejszych tematów rozmów koalicjantów. Dziś też szef resortu edukacji ma spotkać z kierownictwem ZNP i oświatowej "Solidarności", którym przedstawi swoje propozycje podwyżek w przyszłym roku. Jak poinformował, nie będzie to mniej niż 5 proc. plus inflacja. Według resortu edukacji, spośród 40 tys. szkół i innych placówek oświatowych w całym kraju w strajku wzięło udział ponad 9 tysięcy. Z danych MEN wynika, że najwięcej - prawie 50 proc. placówek - protestowało w woj. świętokrzyskim. Ponad 40 proc. placówek protestowało w Pomorskiem, blisko 39 proc. w Lubuskiem, a 35,5 proc. - w Lubelskiem. Najmniej placówek włączyło się do strajku w woj. zachodniopomorskim - 5,91 proc., i podlaskim - 6,55 procent. Zupełnie inne dane przedstawia ZNP. Według jego prezesa, Sławomira Broniarza, w strajku ostrzegawczym uczestniczyło 60 proc. szkół i przedszkoli i był to "największy od 10 lat strajk pracowników oświaty". ZNP podkreśla, że jako organizator strajku dysponuje najbardziej rzetelnymi danymi. Magdalena M. Stawarska, "Nasz Dziennik" 2007-05-30

Autor: ea