Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tatry - miłość od pierwszego wejrzenia

Treść

- Przewodnikiem tatrzańskim i ratownikiem zostałem 40 lat temu po to, by swe życie, również zawodowe, związać z Tatrami - mówi Władysław Cywiński. - Był to świadomy wybór i konsekwentnie go realizowałem przez lata.

Urodził się w Wilnie w 1939 r. Po wojnie (w 1946 r.) w ramach repatriacji rodzina osiedliła się w Olsztynie. Tu chodził do szkoły, tu minęła jego wczesna młodość i tu zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym. Studiował na Politechnice Gdańskiej (dyplom w 1963 r.). W wakacje 1958 r. odbył pierwszą w życiu górską wycieczkę. Pierwszy zachwyt i... miłość od pierwszego wejrzenia. Pisze o tym tak: - Wszedłem, wbrew sobie, na Babią Górę. Wśród potwornych mąk, przekleństw i złorzeczenia. (...) Zobaczyłem Tatry i zdębiałem z wrażenia (...). Konsekwencją babiogórskiego oczarowania był kurs taternicki. Wbrew wszelkim zaleceniom tradycjonalistów, zaczynałem od wspinania, kończę na turystyce.

Wspinał się w Tatrach od 1959 r., a kilka lat później został instruktorem taternictwa. Przez lata był uczestnikiem wielu przejść nowych dróg tatrzańskich. W 1975 r. w trzy i pół dnia przeszedł samotnie główną grań Tatr. Po studiach pracował dwa lata w Krakowie w Przedsiębiorstwie Geofizyki Przemysłu Naftowego, ale w 1966 r. zamieszkał na stałe w Zakopanem. Pracując w zakładzie naprawy telewizorów ZURiT, wziął udział w kursie przewodnickim. Uprawnienia przewodnika tatrzańskiego uzyskał w 1967 r. W tym samym roku został ratownikiem Grupy Tatrzańskiej GOPR. - Chciałem swoją pasję górską połączyć z górskim zawodem - wspomina. - I tak by się pewnie stało, gdybym nie dostał propozycji pracy w Stacji Linii Radiowej na Luboniu Wielkim. To była komfortowa sytuacja: tydzień pracy i dwa tygodnie wolnego. Mogłem do woli wspinać się i uczestniczyć w akcjach ratunkowych. W ten sposób przepracował 16 lat, ale gdy przedsiębiorstwo chciało go przenieść do pracy przy przekaźniku na Gubałówce - zrezygnował.

Od 1982 r. jest zawodowym ratownikiem górskim i choć przeszedł już na emeryturę, wciąż dyżuruje i bierze udział w akcjach ratunkowych TOPR. Pracując na Luboniu, nie zaniedbywał przewodnictwa. Szybko podwyższał kwalifikacje, uzyskując w 1969 r. drugą, a rok później pierwszą klasę przewodnicką. W latach 70. przez kilka kadencji był członkiem Zarządu Koła Przewodników Tatrzańskich PTTK. W 1972 r. został instruktorem przewodnictwa, a od 1975 r. jest członkiem Komisji Szkoleniowej, której - po odejściu z tej funkcji W.H.P. Paryskiego - przez 10 lat przewodniczył. Przez lata przeprowadził niezliczoną ilość wykładów i wycieczek szkoleniowych na przewodnickich obozach i kursach. Tak pojmowana działalność przewodnicka, jak mówi, zawsze interesowała go najbardziej.

Pasjonat, perfekcjonista szybko zyskał renomę wybitnego znawcy topografii Tatr. W 1984 r. opublikował w "Taterniku" pierwszą monografię masywu Giewontu. Przez lata zamieszczał swoje teksty również w innych czasopismach górskich. Od 1994 r. wydaje kolejne tomy publikacji pod wspólnym tytułem "Tatry - przewodnik szczegółowy". - O wspinaczkowych rejonach Tatr - mówi - piszę w moim przewodniku dokładniej i o wiele obszerniej niż moi poprzednicy. Udało się już wydać 11 tomów. W 2002 r. ukazała się jego książka wspomnieniowa "Góral z Wilna". Za działalność przewodnicką i ratowniczą odznaczony kilkoma odznaczeniami środowiskowymi: PTTK, GOPR i TOPR oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest też honorowym członkiem kilku organizacji turystycznych m.in. AKPT w Krakowie i Stowarzyszenia Przewodników Tatrzańskich w Zakopanem. W 1996 r. został członkiem PSPW uzyskując, po włączeniu organizacji w struktury UIAGM międzynarodowe uprawnienia przewodnika wysokogórskiego.

- Dla człowieka, który tyle lat żyje w górach, pracując w nich i spędzając niemal każdą wolną chwilę - mówi - wszystkie aspekty górskie bardzo się liczą: wspinaczka, wyczyn i rywalizacja, ale też ucieczka od codzienności, doznania estetyczne, podziw i szacunek dla górskiej przyrody. Wspinałem się w Hindukuszu, Kaukazie, Alpach, zawsze jednak z radością wracałem w Tatry i tylko tu czułem się i czuję znakomicie - od pierwszego zachwytu do dziś!

Tekst i fot. JERZY TAWłOWICZ

żródło: "Dziennik Polski" 2006-03-16

Autor: mj