Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Uciekał przed policją

Treść

24-letni zakopiańczyk zginął we wtorek wieczorem w Kuźnicach. Chłopak uciekał przed policją i z dużą prędkością uderzył w mur swoim sportowym samochodem. Jechał z wyłączonymi światłami, a na miejscu nie było widać hamowania. Ok. godz. 21 policyjny radiowóz jechał ulicą Kościuszki. Gdy skręcał w Krupówki policjanci usłyszeli pisk opon wymijającego ich samochodu. Był to sportowy volkswagen sirocco. Policjanci postanowili zawrócić, ale stracili pojazd z oczu. Zauważyli go ponownie w okolicach skrzyżowania alei 3 Maja z ul. Kościuszki. Samochód, jadąc z nadmierną prędkością, gwałtownie skręcił w ul. Kościuszki, w momencie zmiany świateł, a następnie wyprzedzał inne pojazdy na podwójnej linii ciągłej. - Gdy wjechał w ul. Jagiellońską spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, unikając w ostatniej chwili kolizji z manewrującym tam autokarem. Zagrożenie było naprawdę duże, bo o godz. 21 sporo ludzi korzysta z Aquaparku - relacjonuje st. asp. Monika Kraśnicka-Broś, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem. - Wtedy policjanci podjęli decyzję o użyciu sygnałów świetlnych i dźwiękowych, informując o tym dyżurnego. Jednocześnie otrzymali od niego informację, że przechodnie zgłosili telefonicznie numer rejestracyjny tego pojazdu, uważając, że jego brawurowa jazda jest zagrożeniem dla innych. Prędkość volkswagena była tak duża, że policjanci byli w sporej odległości od niego. Pojazd przejechał ulicami Jagiellońską i Chałubińskiego, a następnie wjechał w prowadząca do Kuźnic al. Przewodników Tatrzańskich. Tu wyłączył światła i policjanci stracili go z oczu. - Dojeżdżając do dolnej stacji kolejki linowej w Kuźnicach zauważyli stojący pod murem samochód, z którego wydobywał się dym. Pojazd praktycznie nie miał przodu - był zupełnie zmiażdżony - mówi Monika Kraśnicka-Broś. Funkcjonariusze powiadomili pogotowie i straż pożarną, a następnie sami przystąpili do gaszenia pojazdu. Załoga przybyłego na miejsce ambulansu próbowała bezskutecznie reanimować kierowcę. Chłopak zmarł. Na miejsce przybył prokurator oraz biegły z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego. - Z ustaleń na miejscu wynika, że nie było śladów hamowania tego pojazdu. Jest to zastanawiające, bo przecież był to zakopiańczyk, który znał topografię miasta - dodaje Monika Kraśnicka-Broś. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku i zarządziła m.in. wykonanie sekcji zwłok kierowcy. Z kolei biegły obejrzy dokładnie zniszczony samochód. (KOV) "Dziennik Polski" 2007-08-23

Autor: wa