Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W obronie księdza kustosza

Treść

Parafianie z sanktuarium na Krzeptówkach rozpoczęli akcję zbierania podpisów w obronie księdza kustosza Fot. Rafał Gratkowski

W Zakopanem ruszyła akcja obrony księdza kustosza sanktuarium na Krzeptówkach, któremu w zeszłym tygodniu zarzucono czteroletnią współpracę z PRL-owską bezpieką. Pallotyni nie chcieli się wczoraj wypowiadać na ten temat. Jak się dowiedzieliśmy, akcja jest oddolną inicjatywą parafian.

Przez weekend w kilku parafiach pojawili się mieszkańcy Zakopanego zbierający podpisy w obronie księdza Mirosława Drozdka, kustosza Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach. Argumentowali, że katolicy powinni się wspierać, a ksiądz, którego posądza się niesłusznie o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL - zrobił wiele dobrego. - Pomógł wielu ludziom, wybudował kościół, działa dla dobra górali, lokalnej społeczności, został zaatakowany w niegodny sposób - argumentowali zbierający podpisy. Jeden z nich twierdził, że każdy z chodzących po domach ma do zebrania przynajmniej 30 podpisów. Próbowaliśmy wczoraj ustalić, kto zorganizował akcję zbierania podpisów w obronie posądzanego o współpracę z PRL-owską bezpieką księdza. W sanktuarium nie chciano z nami na ten temat w ogóle rozmawiać, pallotyni twierdzili, że nic nie wiedzą o akcji zbiórki podpisów. - Nic nie powiem, bo nic nie wiem - powiedziano w kancelarii. Gdy dopytywaliśmy, czy to zatem oddolna akcja parafian - zakonnik rzucił słuchawką telefonu.

Zbierający podpisy nie ograniczają się do macierzystej parafii podległej Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. Przychodzą do domów i mieszkań wiernych należących np. do parafii Najświętszej Rodziny. - Byli u mnie, ale nic nie podpisałam - mówi osoba prosząca o anonimowość. - Po pierwsze - to nie moja parafia, po drugie - o sprawie powinien wypowiedzieć się sąd czy komisja diecezjalna. Będzie wyrok, postanowienie, będzie wiadomo, kto kim był i co robił. Ja do polityki wolę się nie mieszać - zaznacza nasz rozmówca.

Ostrożnie w sprawie poruszanej przez media w całym kraju wypowiada się dziekan dekanatu zakopiańskiego ksiądz prałat Stanisław Olszówka, proboszcz Parafii Najświętszej Rodziny. Chwali inicjatywę parafian. - To bardzo ładny gest, zbierać podpisy w obronie opluwanego przez wielu kapłana. Ja osobiście nie wierzę, żeby ksiądz kustosz był przed laty konfidentem. Ale przecież działa już w tej sprawie komisja diecezjalna, wypowie się też sam ksiądz kustosz Mirosław Drozdek, gdy wróci zza granicy. Już zapowiedział, że skieruje sprawę o zniesławienie do sądu - przypomina ks. dziekan Stanisław Olszówka. Przypomnijmy, że wydawca "TP" twierdzi, że ks. Drozdek, jako TW "Ewa" przez cztery lata przekazywał SB istotne informacje dotyczące m.in. Lecha Wałęsy czy ks. Stanisława Dziwisza. Ks. kustosz wszystkiemu zaprzeczył, twierdząc, że z SB rozmawiał jedynie w sprawie wydania paszportu.

Jak się dowiedzieliśmy, w piątek prawdziwa burza mózgów przetoczyła się przez zakopiański magistrat. Władze miasta dyskutowały ponoć, jak wesprzeć zaatakowanego przez "Tygodnik Podhalański" księdza Mirosława Drozdka. Jak nas poinformowano, była nawet mowa o... zorganizowaniu pikiety przed redakcją "TP". Zdaniem władz miasta wydawca "TP" prowadzi bowiem "dziką lustrację".

(RAV)

żródło: "Dziennik Polski" 2006-02-21

Autor: mj