W półbutach w Tatry

Treść
Wizyta parlamentarzystów nad Morskim Okiem.
Posłowie z Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji, którzy przyjechali do Zakopanego na wyjazdowe posiedzenie, oglądali wczoraj nad Morskim Okiem pozorowaną akcję ratunkową TOPR. Ratownicy mają nadzieję, że dzięki posłom uda im się zdobyć dodatkowe środki na działalność.
Posłowie oraz ich żony - w półbutach i płaszczach - nie byli przygotowani na zimowe warunki panujące w górach i mieli spore problemy z zejściem spod schroniska nad zamarzniętą taflę stawu. Na szczęście ratownicy wykuli wcześniej stopnie w zamarzniętym śniegu i ubezpieczyli zejście linami.
- Posłowie są przygotowani tak, jak większość ludzi przychodzących nad Morskie Oko, czyli niezbyt dobrze. Na ten spacer to powinno wystarczyć, natomiast z pewnością nie wystarczy na dalszą wycieczkę - przyznał naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Jednym z niewielu posłów odpowiednio ubranych był przewodniczący komisji Marek Kuchciński. - Trochę chodzę po Tatrach. Ostatnio byłem w zeszłym roku, latem - przyznał.
Ratownicy tłumaczyli posłom zastosowanie detektorów lawinowych, sond, łopatek i plecaków z poduszkami powietrznymi. Odbył się także pokaz przeszukiwania lawiniska z pomocą sond, psów lawinowych i detektora recco oraz prezentacja technik ratownictwa śmigłowcowego, m.in. z zastosowaniem długiej liny.
Po południu parlamentarzyści odwiedzili ośrodek narciarski Kotelnica Białczańska, oraz bazę śmigłowca ratowniczego przy zakopiańskim szpitalu i centralę TOPR w Zakopanem. Dzisiaj w Rabce przyjrzą się działaniom ratowniczym Grupy Podhalańskiej GOPR, a później w zakopiańskim Urzędzie Miasta odbędzie się wyjazdowe posiedzenie komisji. Jego podstawowy temat to zapoznanie się z funkcjonowaniem GOPR i TOPR w kontekście uregulowań prawnych i finansowych. Oprócz posłów do Zakopanego przyjechali także przedstawiciele resortów zdrowia oraz spraw wewnętrznych i administracji, a dzisiaj dotrzeć ma szef MSWiA Janusz Kaczmarek.
- Chcemy, żeby politycy zapoznali się z problemami ratownictwa w górach, czyli przede wszystkim brakiem stałego finansowania oraz przepisami, które nie pozwalają na użycie śmigłowca ratowniczego do innych celów, poza Tatrami - mówi wiceprezes TOPR Czesław Ślimak. - Chodzi o takie sytuacje, jak na przykład wypadek czeskiego skoczka podczas Pucharu Świata. Jak wiadomo, nie mogliśmy wtedy wykorzystać naszego śmigłowca. W kuluarach już rozmawialiśmy i myślę, że jest szansa pozyskać dodatkowe środki na naszą działalność. Chodzi o milion złotych.
(KOV), "Dziennik Polski" 2007-02-23
Nie lekceważyć drugiego stopnia!
Warunki do uprawiania turystyki w Tatrach są dość trudne. Na szlakach leży twardy zmrożony śnieg, a miejscami lód. Podczas wędrówek potrzebne są raki, czekan lub choćby kijki teleskopowe. Synoptycy zapowiadają ochłodzenie i silny wiatr.
W Tatrach obowiązuje drugi (w pięciostopniowej, rosnącej skali) stopień zagrożenia lawinowego. Wyzwolenie większej lawiny możliwe jest tylko na skutek obciążenia pokrywy śnieżnej przez grupę ludzi. Istnieje jednak niebezpieczeństwo samorzutnego schodzenia lawin o mniejszych rozmiarach. Drugiego stopnia lawinowego nie należy lekceważyć, to właśnie w takich warunkach przed czterema laty pod Rysami doszło do najtragiczniejszej lawiny w polskich Tatrach, w której zginęło osiem osób.
(PAP), 2007-02-23
Autor: ea