W Zakopanem odsłonięto pomnik Józefa Kurasia "Ognia"
Treść
Pomnik upamiętniający Józefa Kurasia "Ognia" i jego podkomendnych, poległych w walce z hitlerowskim i komunistycznym zniewoleniem w latach 1943-1950, odsłonił w Zakopanem prezydent Lech Kaczyński. W uroczystości oprócz rodziny "Ognia" uczestniczyło także jego siedmioro podkomendnych.
Pomnik ma postać kopca nawiązującego formą do kurhanu. Obłożony jest kamieniami, na których wyryto 97 nazwisk i pseudonimów "Ognia" i jego podkomendnych. Ich pamięć przywołano w apelu poległych. Wiązankę z biało-czerwonymi wstęgami złożył prezydent Lech Kaczyński.
Józef Kuraś (1915-47) był przed wojną funkcjonariuszem Korpusu Ochrony Pogranicza. W czasie wojny był dowódcą partyzanckim na Podhalu i był znany jako "Orzeł". Pseudonim "Ogień" przyjął po tym, jak 29 czerwca 1943 roku Niemcy zamordowali jego żonę, 2,5-letniego syna i ojca, a następnie podpalili zabudowania, nie pozwalając nikomu ich gasić.
Jak podaje historyk Maciej Korkuć, na początku 1945 roku Kuraś, realizując zalecenia Mikołajczykowskiego Stronnictwa Ludowego, dotyczące przejęcia władzy na wyzwolonych przez Sowietów terenach, uczestniczył w tworzeniu Milicji Obywatelskiej. Trzy miesiące był komendantem milicji w Nowym Targu i Urzędzie Bezpieczeństwa w Zakopanem. Kiedy okazało się, że realizacja tej koncepcji nie jest możliwa, utworzył Oddział Partyzancki "Błyskawica", walczący z władzą komunistyczną. Zginął w lutym 1947 roku; według relacji, osaczony przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) w Ostrowsku usiłował popełnić samobójstwo. Zmarł dzień później w szpitalu w Nowym Targu. Do dziś nie ustalono miejsca jego pochówku.
"Ogień" do dziś uznawany jest na Podhalu za postać kontrowersyjną. Jedni uważają go za bohatera, inni twierdzą, że krzywdził zwykłych ludzi i że jego nazwisko nie zasługuje na upamiętnienie. Na Podhalu nie ma ulicy jego imienia, nie było też dotąd jego pomnika. Według historyków, negatywny obraz Kurasia to efekt dziesięcioleci PRL-owskiej propagandy, która wbrew faktom z antykomunistycznego partyzanta usiłowała zrobić pospolitego zbrodniarza. Podkreślali to także uczestnicy niedzielnej uroczystości w Zakopanem.
"Nie było łatwo być synem +Ognia+, jednak zawsze byłem z tego dumny. Dziś jestem bardzo wzruszony" - powiedział Zbigniew Kuraś, dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do upamiętnienia jego ojca.
"Komuniści chcieli zabić +Ognia+ podwójnie; zabić jego, ale też zabić pamięć o nim" - powiedział sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. "Dziś przywracamy go do panteonu narodowej sławy. Nie wrócimy im życia, ale możemy przywrócić im pamięć i honor" - powiedział.
"To był wielki bohater, niektórzy nazywali go +królem Podhala+. Jest w tym dużo prawdy, to był znakomity dowódca, który walczył do ostatka. Chciał życia w tej wolnej, wyśnionej Rzeczpospolitej. I o takich musimy pamiętać" - mówił pod pomnikiem prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Czesław Cywiński.
Prezydent Lech Kaczyński przybył na odsłonięcie pomnika dorożką w towarzystwie konnej eskorty honorowej górali i orkiestry wojskowej. Wcześniej uczestniczył we mszy św. w kościele Najświętszej Rodziny, której przewodniczył bp Albin Małysiak.
W swoim kazaniu bp Małysiak mówił o polskim patriotyzmie, opartym na miłości do Matki Boskiej i do Ojczyzny. Jak zaznaczył, w imię tej miłości Józef Kuraś poniósł ofiary na rzecz Ojczyzny.
Inicjatywa wybudowania pomnika wyszła od Fundacji "Pamiętamy", zajmującej się dokumentowaniem oraz popularyzacją historii walki Polaków o niepodległość oraz prawa człowieka w latach 1918-1989. Wsparcia udzieliła jej Rada Miasta Zakopane.
W piątek wdowa po "Ogniu" Czesława Bochyńska odebrała w szpitalu w Nowym Targu z rąk wicewojewody Andrzeja Muchy Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, którym uhonorował ją - "za wybitne zasługi w działalności na rzecz niepodległości Rzeczpospolitej Polskiej i za pracę społeczną w środowisku kombatantów" - prezydent Lech Kaczyński.
fot.PAP/Grzegorz Momot/2006-08-16
Autor: ea