Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Warto inwestować w szkolnictwo sportowe

Treść

mówi BARBARA SOBAŃSKA, dyrektor Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego im. Stanisława Marusarza w Zakopanem - Trzydzieści lat minęło. Co tak piękny wiek znaczy dla sportowej szkoły pod Giewontem? - To ogrom czasu, jeśli chodzi o tego typu placówkę, ponieważ szkoły mistrzostwa sportowego nie mają dużych tradycji. A to że w 1977 roku udało się powołać do życia taką szkołę w Zakopanem, jako jedną z pięciu placówek w kraju, było i jest dla nas niezmiernie ważne. Cieszymy się, że przez tyle lat, mimo różnych kolei losu, szkoła funkcjonuje. Jubileusz to bardzo miła chwila, ale pamiętamy, że przetrwaliśmy też trudne momenty. Trzydzieści lat to czas podsumowania naszej pracy, pracy naszych poprzedników, nauczycieli i czas spotkania z absolwentami, co jest dla nas niezmiernie ważne. Oni również, szczególnie pierwsi absolwenci czują taką potrzebę. Bardzo wielu z nich zgłosiło chęć uczestnictwa w jubileuszu, podobnie jak nauczyciele i pracownicy szkoły, którzy także licznie przybędą na obchody 30. urodzin. - Czyli mury nowej siedziby na Olczy wypełnią się po brzegi i popłyną wspomnienia z różnych miejsc, bowiem szkoła gościła w kilku dzielnicach Zakopanego. - Tak. Wysłaliśmy 1500 zaproszeń do wychowanków z różnych okresów. Będą goście z pierwszych piętnastu lat, gdy uczyliśmy się jeszcze przy ul. Karłowicza, chociaż internat był na Olczy. Drugi okres, gdy po 15 latach zostaliśmy rozwiązani jako Szkoła Mistrzostwa Sportowego, ale to też piękne lata, jednoczące nas wszystkich. Mimo rozproszenia i utrudnień w funkcjonowaniu, mieliśmy sukcesy edukacyjne i sportowe. No i ten ostatni okres od 2000 r., a szczególnie od 2006 r. to cudowny okres - jesteśmy w swoim własnym budynku, w miejscu, w którym możemy gościć absolwentów i nauczycieli. Chwalimy się tą szkołą i jesteśmy z niej dumni. Wszyscy goście, którzy tu przychodzą, podkreślają, że wyróżnia nas wspaniała atmosfera. Mamy siedzibę w specyficznym budynku, którego wnętrza w dużej mierze zachowaliśmy, modernizując i remontując klasy, które wciąż pachną świeżością. Młodzież dba o wszystko jak o swoje. Chcemy pokazać wszystkim zaproszonym gościom piękną historię naszej szkoły. - W tym roku na jubileusz zaproszono szkoły, które noszą imię Stanisława Marusarza. Ile jest takich placówek? - Oprócz naszej, trzy. Są to szkoły podstawowe. Bardzo cieszymy się, że przyjęły nasze zaproszenie. Miłków w powiecie jeleniogórskim - stamtąd przyjeżdża piętnastoosobowa grupa z pocztem sztandarowym i nauczycielami. Wojciechów w województwie lubelskim - byli z nami już pięć lat temu. Przybędzie jeszcze dyrektor szkoły z Tokarni. - Utrzymują Państwo także ścisłe kontakty ze szkołami wyższymi, m.in. krakowską Akademią Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha. Na jakim etapie są plany otworzenia filii uczelni pod Tatrami? - Kontakty są doskonałe. Mamy podpisane porozumienie z rektorem AWF prof. Januszem Zdebskim w sprawie współpracy. Dla naszych wychowanków krakowska uczelnia stworzyła fantastyczną rzecz w postaci indywidualnego toku studiów. Dzięki temu powstała grupa, która ma tzw. studiowanie blokowe. Jak wiadomo, sporty zimowe wymagają w okresie przygotowawczym uczestnictwa w zajęciach poza krajem, to jest trening wysoce specjalistyczny, nie ma możliwości uczestniczenia absolwentów w codziennych zajęciach. Swój program realizują zatem wiosną, zaczynając od kwietnia. Np. Kamil Stoch, który często wyjeżdżał, tak jak w klasie maturalnej, tak i teraz miał bardzo intensywny rok, kończy z powodzeniem pierwszy rok studiów. To ważne, że uczelnia stwarza warunki dla tych zawodników, którzy chcą studiować. Jeśli chodzi o filię, czy wymiany i wspólne konferencje z AWF czy innymi szkołami w Europie, na razie nie mamy warunków. W tym celu trzeba by rozbudować siedzibę i wzbogacić jej zaplecze. Robi się nam trochę za ciasno. W liceum moglibyśmy otworzyć dwa oddziały, ponieważ jest tak duże zainteresowanie. Przez te lata udowodniliśmy, że warto zainwestować w sportowe szkolnictwo. Teraz trudno bowiem pogodzić naukę z uprawianiem sportu bez specjalnie stworzonego systemu. A my dajemy tę szansę młodzieży. W ramach wyrównywania szans młodzieży, realizujemy program wyjazdów nauczycieli na zgrupowania. Właśnie wróciła z Austrii po tygodniowym pobycie ze zjazdowcami nauczycielka niemieckiego, z łyżwiarzami w Warszawie jest obecnie anglista, a po jubileuszu wyjeżdża matematyk, który nie tylko przygotowuje uczniów ze swojego przedmiotu, ale również pomaga im zbierać materiały i tematy do zrealizowania z innych przedmiotów. Młodzież nie ma przerw w edukacji, wyjeżdżając na zgrupowania, ale i ten uczeń, który pozostaje w szkole, nie traci. Zatrudniamy wtedy na zlecenie potrzebnego nauczyciela. - Ilu uczniów liczy obecnie szkoła? - Mamy 155 uczniów, w klasach bardzo licznych jak na sportową szkołę, bo 25-30-osobowych. - Jak będą wyglądać obchody jubileuszu szkoły? - Na terenie szkoły o godz. 13 odbędzie się wewnętrzne spotkanie integracyjne zorganizowane przez Radę Rodziców dla byłych uczniów, nauczycieli, trenerów, pracowników. Po małym poczęstunku w klasach nastąpi otwarcie wystawy zdjęć, kronik, sportowych trofeów, odznaczeń, pucharów zebranych przez te trzydzieści lat. Do tego prezentacja multimedialna o naszych absolwentach. Zapraszamy wszystkich, którzy chcieliby być z nami. Następnie o godz. 15 przewidujemy spotkanie przy grobie Stanisława Marusarza. Od 2000 r., gdy szkole nadano to imię, spotykamy się rokrocznie przy grobie patrona. Będzie to spotkanie z rodziną, córkami naszego patrona. Później wracamy do szkoły, skąd udamy się do kościoła Bernardynów na Bystrem, gdzie o godz. 16 ks. dziekan Stanisław Olszówka i nasz absolwent liceum Paweł Górski odprawią uroczystą mszę świętą. Ks. Paweł obecnie pracuje na parafii w Miechowie. Zaprosiliśmy na mszę scholę z parafii Miłosierdzia Bożego na Chramcówkach. Osobom wspierającym przez 30 lat działanie szkoły wręczymy pamiątkowe patery. Po mszy przejdziemy do Centralnego Ośrodka Sportu, gdzie ok. godz. 17.30 rozpocznie się jubileuszowa akademia. Ubarwi ją występ zespołu "Regle" z Poronina. A nasi uczniowie zaprezentują ewolucję ubiorów i sprzętu sportowego na przestrzeni 30 minionych lat. Potem wracamy na uroczystą kolację do karczmy "Przy Młynie". - Szkoła po wielu latach tułaczki ma swoją siedzibę, czego życzyć jej przy okazji jubileuszu? - Jeśli chodzi o wyposażenie, sprzęt i ubiór dla uczniów, nie odbiegamy od światowego standardu. Nie mamy jeszcze własnej sali gimnastycznej, rozbudowa naszej siedziby jest kolejnym marzeniem. Chcemy stworzyć jeszcze lepsze warunki uczniom i pracującym nauczycielom oraz trenerom. Należę do najdłużej pracujących w szkole. Zaczynałam 28 lat temu. Była to moja pierwsza praca i będzie ostatnia. Osobiście chciałabym wykorzystać ostatnie trzy lata mojej pracy przed odejściem na emeryturę przynajmniej na to, aby chociaż wkopać kamień węgielny na rozbudowę szkoły, powiększenie jej o salę gimnastyczną z zapleczem i obiekty otwarte. Teraz korzystamy z obiektów sportowych COS-u, które będą modernizowane. Powstanie tor lodowy, bieżnie tartanowe na stadionie, wymiana nawierzchni asfaltowej na trasie nartorolkowej - takich inwestycji nie bylibyśmy w stanie zrobić. Przy szkole potrzebne są za to obiekty do treningu ogólnorozwojowego, dla zajęć uzupełniających. Nie możemy sobie pozwolić na marnowanie czasu ucznia. - Niech zatem spełniają się wszystkie plany i marzenia, a szkoła nadal wypuszcza w świat medalistów i olimpijczyków. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał: RAFAł GRATKOWSKI "Dziennik Polski" 2007-10-26

Autor: wa