Zakopane bez sportowego muzeum
Treść
Przynajmniej nie na Puchar Świata Idea uruchomienia prywatnego muzeum sportów zimowych na Harendzie nie znalazła jak do tej pory żadnego oddźwięku wśród zakopiańskich władz. Wydział Turystyki i Sportu Urzędu Miasta Zakopanego poparł za to stworzenie izby poświęconej Adamowi Małyszowi w muzeum "Pod Kuźniczym Młotem" przy Krupówkach; sypnąć groszem obiecał przed wyborami również Urząd Marszałkowski i starosta tatrzański. Tylko sam bohater - Adam Małysz o wszystkim dowiedział się ostatni. I zaprotestował. Adam Małysz nie chce żadnego muzeum poświęconego swojej osobie w Zakopanem. Taką placówkę jego fundacja uruchomi w rodzinnej Wiśle. Do muzeum "Pod Kuźniczym Młotem" wypożyczył tylko swój stary kombinezon (niebawem ma go odebrać). - Od lat powtarzam, wspólnie z Wojtkiem Szatkowskim z Muzeum Tatrzańskiego, o potrzebie stworzenia muzeum sportowego, dla którego miałbym setki eksponatów. Jednak znikąd dotychczas nie otrzymałem pomocy. Gdy poinformowałem, że w takim razie uruchomię prywatne muzeum sportów zimowych na Harendzie - ruszył się "Kuźniczy Młot". Dowiedziałem się nawet z gazet, że obiecałem przekazać im jakieś eksponaty z mojej kolekcji. To wierutne bzdury. Sam przygotowuję pawilony w przyziemiu domu na wystawienie najcenniejszych rzeczy. Też mam narty Adasia Małysza. Odwiedził mnie kiedyś na Harendzie, podziwiał zbiory i nawet podpisał swoje elany - mówi Mieczysław Król-Łęgowski. Ma żal do władz samorządowych, że przed wyborami zrobiły wielki szum wokół idei "muzeum Adama Małysza" przy Krupówkach, a Harenda nadal jest zapomniana. I niedoceniona. O przygotowaniach do utworzenia muzeum pisaliśmy w październiku. Wtedy była szansa, że tworzone przez artystę Mieczysława Króla-Łęgowskiego prywatne muzeum sportów zimowych na Harendzie ruszy na Puchar Świata 2007. Niestety, nawrót poważnej choroby sprawił, że artysta nie zaprosi publiczności na otwarcie. - Wszystkie prace remontowo-budowlane, montaż ogrzewania, położenie płytek, nowych tynków, malowanie robię sam. A zdrowie odmawia mi posłuszeństwa. Jeśli choroba ustąpi - to może zdążę otworzyć choć jedną salkę na Puchar Świata - dodaje Mieczysław Król-Łęgowski. Swoją kolekcję gromadzi od 20 lat. Na poddaszu ma setki zabytkowych nart, kijków, butów narciarskich, łyżew, sanek, bobslejów. Ponad 70 par nart to XIX-wieczne rarytasy, dokumentujące świetną przeszłość kilku zakopiańskich wytwórni "desek". Są narty polskie, skandynawskie, a i te wykonane za wielką wodą. Nie ma tygodnia, by nie odwiedził nowotarskiej giełdy, skąd przywozi stare fotografie narciarzy, łyżwiarzy, proporczyki, odznaki i inne pamiątki świetności polskiego sportu zimowego. Pierwsze stare narty otrzymał od swojego ojca. - Najpierw nie przywiązywałem do nich wagi, ale od nich właśnie zaczęła się moja kolekcja. Dziś to pasja, bez której nie mogę żyć. W poszukiwaniu starych nart zwiedziłem już chyba strychy i piwnice wszystkich wiekowych domów w Zakopanem. Wiele nabytków przywożą mi mieszkańcy Krakowa czy Warszawy, którzy wiedzą o moich zainteresowaniach i wolą, aby eksponaty trafiły w dobre ręce, a nie np. na wystrój restauracji czy hotelu - wyjaśnia Król-Łęgowski. Zaczął przygotowywać na początek trzy sale w przyziemiu, by wyeksponować dla publiczności najlepsze ze swoich okazów. - Sam muszę to zrobić dla Zakopanego. I dla swoich dzieci. Żebym mógł im to godnie przekazać - sumuje Mieczysław Król-Łęgowski. Mimo postępującej choroby, jest twardy. Nie chce pokazać, jak mocno - po wielu latach zabiegów o stworzenie poważnej, zakopiańskiej sportowej ekspozycji, zabolała go przedwyborcza akcja władz na rzecz muzeum "Pod Kuźniczym Młotem". Może inni mieszkańcy Zakopanego, którzy mogą wesprzeć ideę stworzenia muzeum sportu na Harendzie, przyłączą się i udzielą pomocy pasjonatowi narciarskiej świetności miasta? Idea jest tego warta - a Mieczysław Król-Łęgowski, który sam niejednokrotnie pomagał zapomnianym zakopiańskim olimpijczykom, dziś prosi o wsparcie. By Zakopane wreszcie miało sportowe muzeum z prawdziwego zdarzenia. (RAV), "Dziennik Polski" 2006-12-01
Autor: ea