Zima mija, Gubałówka bez trasy

Treść
- Teren Gubałówki i tak jest zaśnieżany, ratrakowany, a narciarze bez przeszkód zjeżdżają. Jak widać, chętnych na naszą ziemię jest dużo - zaznaczają członkowie tworzonego stowarzyszenia.
Fot. Rafał Gratkowski
Nie widać szansy na porozumienie w sprawie uruchomienia trasy narciarskiej na Gubałówce. Niewykluczone, że zima minie, a konflikt rodziny Byrcynów z Polskimi Kolejami Linowymi jeszcze się zaogni. W Zakopanem powstaje bowiem Stowarzyszenie Obrony Praw Własności.
Niedawno pisaliśmy o apelu Zarządu Platformy Obywatelskiej w Zakopanem, jaki skierowano pod adresem obu zwaśnionych stron. W naszej redakcji zjawiła się jedna z osób mieszkających na Gubałówce. - To są znowu ataki na Byrcynów. Ja tam mieszkam, nie chcę mieć nic wspólnego z dziennikarzami. Jednak anonimowo mogę poinformować społeczność, że powołujemy do życia Stowarzyszenie Obrony Praw Własności. Będziemy się bronić przed bezprawiem rodem z komunizmu. Ojciec mój mnie uczył całe życie, że cudza własność to rzecz święta, a inwestorzy chcą nas jej pozbawić - podkreśla osoba prosząca o anonimowość.
Podkreśla, że apel PO zafałszował rzeczywistość, a lobby narciarskie chce zabrać właścicielom grunty na stoku Gubałówki. - Opracowaliśmy odpowiedź na opublikowany przez "Dziennik" apel - dodaje reprezentująca nowo tworzone stowarzyszenie osoba. Mieszkańcy Gubałówki, którzy stoją murem za rodziną Byrcynów, nie czują się winni za zły wizerunek miasta. Ich zdaniem to właśnie odbieranie mieszkańcom prawa własności dla osiągania korzyści ekonomicznych przez osoby nieuprawnione, nieprzestrzeganie prawa oraz niewykonywanie wyroków sądowych buduje zły wizerunek stolicy polskich Tatr.
Zaznaczają, że wciąż mają do czynienia z dzieleniem społeczności lokalnej. Dzieje się to poprzez wywoływanie atmosfery nagonki na właścicieli gruntów, groźby i pogróżki pod adresem właścicieli, naruszanie prywatności poprzez chuligańskie manifestacje oraz kreowanie fałszywego wizerunku rzeczywistości ekonomicznej pod Gubałówką.
- Mamy do czynienia ze szczuciem kupców przeciwko rodzinie Gąsieniców-Byrcynów i innych właścicieli gruntów nie zgadzających się na dyktat PKL, przy czym rola samorządu miejskiego ogranicza się do poplecznictwa względem PKL. Ignoruje się obywatelską stronę konfliktu. To wszystko potęguje wrażenie, że zakopiańczycy nie potrafią się ze sobą porozumieć. Nie jesteśmy przestępcami. Zawsze działaliśmy zgodnie z prawem, a fakt, że obowiązujące regulacje prawne nie podobają się niektórym osobom, nie upoważnia do forsowania swego stanowiska jako jedynie słusznego i tworzenia złego prawa - podkreślają osoby wchodzące w skład tworzonego stowarzyszenia. Dodają, że nikt nie zamierza antypromować Zakopanego. Chyba że u podstaw turystycznej promocji tego miasta mają stać działania nieuczciwe, wręcz na pograniczu przemocy. Właściciele gruntów są otwarci na partnerskie rozmowy w celu uregulowania statusu trasy narciarskiej na Gubałówce. - Nie godzimy się jednak na "propozycje nie do odrzucenia". Pragniemy rozpocząć wreszcie merytoryczną, a nie emocjonalną dyskusję na temat turystycznego wykorzystywania prywatnych terenów przez osoby trzecie - sumują mieszkańcy Gubałówki. (RAV)
żródło: "Dziennik Polski" 2006-02-16
Autor: mj